Trybunału Sprawiedliwości UE zdecydował o zastosowaniu tzw. środków tymczasowych i zawieszeniu stosowania przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym. TSUE przychylił się w pełni do wniosku Komisji Europejskiej w tej sprawie. Chce m.in. przywrócenia wysłanych na emeryturę sędziów. Jako pierwsze poinformowały o tym media i organizacje pozarządowe. Kopia decyzji, jaką miał wydać unijny trybunał w tej sprawie, została zamieszczona na Twitterze przez organizacje pozarządowe. Informowały o niej też media w Polsce. "Okazało się, że w trybie ekstraordynaryjnym dotarła do nas informacja, że TSUE podjęło taką, a nie inną decyzję" - ocenił Dworczyk w telewizji WP.PL. Według niego, "trudno oprzeć się wrażeniu, że takie działania były podejmowane, aby wpłynąć na wynik wyborów". "To było zdarzenie niezwykłe, ponieważ Polska wysłała w czwartek wieczorem odpowiedź liczącą kilkadziesiąt stron do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, a już w piątek rano pojawiła się informacja. To oznacza, że w ogóle nawet nie zapoznano się ze stanowiskiem Polski, jeśli chodzi o tę sprawę" - mówił Dworczyk. Na pytanie, czy uważa, że decyzją TSUE Unia "podstawiła nogę" PiS-owi na ostatniej prostej kampanii samorządowej, odpowiedział: "Nie, to oznacza, że w tym wypadku decyzja TSUE mogła - ze względu właśnie na jej charakter - mieć jakieś drugie dno". Dopytywany, jakie "drugie dno", Dworczyk odparł: "Na przykład takie, że powinna ukazać się przed wyborami (...). Intencja była taka, żeby Polacy dowiedzieli się o tej decyzji jeszcze przed wyborami".