"Szanowni Państwo, to jest akcja protestacyjna Zespołu Programu 2. (...) Nie skazujmy radia publicznego na milczenie" - taki komunikat, jak donosi "Dziennik", co kilkanaście minut będą od godziny 6 rano odczytywali dziennikarze "Dwójki". Zamierzają w ten sposób dotrzeć do opinii publicznej i polityków całkowicie skupionych na sytuacji w Telewizji Publicznej. Sytuacji finansowa "Dwójki" jest coraz poważniejsza, ponieważ Program 2 w całości utrzymywany jest z abonamentu. Już w lutym tego roku budżet rozgłośni został obcięty o połowę - do 6 mln (oprócz 5,8 mln na Narodową Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia (NOSPR). "Nie będzie Festiwalu Muzycznego Polskiego Radia. Nie mamy pieniędzy na zaplanowane nagrania i koncerty. Sytuacja jest dramatyczna" - mówi "Dziennikowi" Małgorzata Małaszko-Stasiewicz, wicedyrektor "Dwójki". Jak dodaje, wielu dziennikarzy już pracuje za symboliczne kwoty, niektórzy zgodzili się na radykalne obniżenie honorariów, jednak nawet te ustępstwa mogą nie wystarczyć. "Nasza przyszłość jest jedną wielką niewiadomą. Nie znamy kwoty, jaką mielibyśmy otrzymywać wedle nowej ustawy, wpływy z abonamentu spadają. W przeciwieństwie do telewizji, nie możemy się ratować przerywaniem programów reklamami" - tłumaczy Robert Wijas, p.o. prezesa Polskiego Radia, który poparł inicjatywę zespołu "Dwójki". Ustawa medialna, nad którą prace parlament zakończył w ubiegłym tygodniu, zmienia system finansowania mediów publicznych. W obecnym kształcie, po uwzględnieniu senackich poprawek, ustawa nie określa, ile pieniędzy media publiczne będą dostawały z budżetu państwa w zamian za zlikwidowany abonament rtv. Nie wiadomo też kiedy i czy w ogóle ustawa wejdzie w życie.