Pierwsze wezwanie ratownicy otrzymali w piątek o godz. 19:50. Bliscy czterech turystów poinformowali, że ich krewni potrzebują pomocy. Z centrali TOPR wyruszyła 15-osobowa grupa ratowników. Musieli się jednak wycofać z powodu niezwykle trudnych warunków. Wiatr dochodzący do 90 km/h i silny opad śniegu powodował bardzo duże zagrożenie lawinowe. W nocy trzeba było ogłosić jego trzeci stopień. "W końcu udało się skontaktować z jednym z poszkodowanych. Wykopali oni jamę w śniegu i bezpiecznie czekają na ratowników. Nasza ekipa dociera do nich w bardzo trudnych warunkach. Dotarcie na miejsce jeszcze trochę potrwa, ale wszystko wskazuje na to, że nie będzie konieczny transport poszkodowanych, ale uda się ich bezpiecznie sprowadzić na dół pieszo" - powiedział PAP naczelnik TOPR Jan Krzysztof. Jeden turysta uratowany Jak wynika z najnowszych informacji, ratownicy TOPR dotarli do mężczyzny, który noc z piątku na sobotę spędził nad Zmarzłym Stawem w Tatrach - powiedział ratownik dyżurny TOPR. "Ratownicy dotarli do mężczyzny i próbują go ogrzać. Jest w dobrej kondycji. Ratownicy sprowadzą go do schroniska na Hali Gąsienicowej" - dodał. W Tatrach obowiązuje trzeci stopień zagrożenia lawinowego. Ratownicy TOPR apelują, aby nie wychodzić w wyższe partie gór, powyżej górskich schronisk.