Dzisiaj kolejna osoba przestała przyjmować płyny. Wcześniej pogotowie zabrało już dwoje związkowców. Byli tak osłabieni, że lekarz zalecił im przerwanie protestu. Kolejna osoba - mimo wyraźnych poleceń lekarza - nie chciała, by odwieziono ją do szpitala. Wciąż głoduje mimo, że pogotowie stwierdziło złą pracę nerek i podwyższone ciśnienie. Na razie strajk w obronie miejsc pracy nie przyniósł rezultatu. Zarząd Szczecina nie chce rozmawiać z protestującymi. Jutro prawdopodobnie nie dojdzie też do rozmów ze specjalnym zespołem negocjacyjnym, bo związkowcy z MZK domagają się, by w skład tego zespołu weszli przedstawiciele władz miasta. Szczecińscy rajcy stanowczo odmawiają.