W poniedziałek prezydent ogłosił, że zawetuje ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. - Myślę, że zadecydowały dwa aspekty, obok treści ustaw - pospieszny sposób przygotowywania i legislacyjne wpadki. Było jasne, że z ustawą o Sądzie Najwyższym coś trzeba było zrobić - tam tych wątpliwości było najwięcej - mówi Interii prof. Rafał Chwedoruk z UW, który nie przychyla się do oceny, że to masowe protesty najbardziej wpłynęły na prezydenta. To nie pierwszy raz, gdy najbardziej kontrowersyjne projekty ustaw próbowano "przepchnąć" w okresie wakacyjnym. - Politycy zwykle liczą, że w wakacje można przeforsować różne rzeczy, bo Polacy są zajęci czymś innym. To jest nasza stara tradycja - PRL-owskie podwyżki też w takich momentach przechodziły. Ale pod hasłem "trzy razy weto" protestowały nie tylko wielkie miasta, co musiało polityków PiS mocno zastanowić - przekonuje dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz. Taniec na linie - Wizerunkowo pan prezydent wykonał ukłon pod hasłem "jestem prezydentem wszystkich Polaków i biorę pod uwagę tych, którzy Prawa i Sprawiedliwości nie popierają", a to zawsze ładnie wygląda - uważa ekspertka UW. Jak podkreśla prof. Chwedoruk, prezydent w naszym ustroju musi utrzymywać poparcie zwolenników macierzystej partii i jednocześnie zabiegać o tych, którzy mogą mu dać zwycięstwo w drugiej turze wyborów. I również z tej perspektywy można spojrzeć na jego decyzję. - Pytanie brzmiało, jak ten balans zostanie skonstruowany - które ustawy zostaną zawetowane, czy w łagodniejszym wariancie skierowane do Trybunału Konstytucyjnego, a które zostaną podpisane, i tu pan prezydent rzeczywiście posunął się daleko - usłyszeliśmy. - Na to nakłada się stereotyp "prezydenta wszystkich Polaków". W przełożeniu na język praktyki, prezydent wszystkich Polaków to taki prezydent, który będzie często zrywał ze swoim własnym zapleczem, będzie nielojalny wobec własnych wyborców i będzie postępował tak, jak będzie oczekiwała opozycja i jej zwolennicy - ironizuje prof. Chwedoruk. Ta trzecia ustawa Podkreślić należy, że prezydent zawetował dwie ustawy, ale tę trzecią - o ustroju sądów powszechnych - zamierza podpisać. Dzięki tej ustawie minister sprawiedliwości będzie mógł wymienić wszystkich prezesów i wiceprezesów sądów w całym kraju. Będzie mógł też wpływać na pracę sędziów (żądając "usunięcia zaobserwowanego uchybienia"), a także nagradzać ich szybkimi awansami czy finansowymi dodatkami w przypadku prezesów. - Podpisanie ustawy o ustroju sądów powszechnych ma pokazać, że prezydent stoi po stronie zwykłych ludzi. Frustracja obywateli wynika z funkcjonowania sądów na niższym poziomie. Z Sądem Najwyższym, KRS-em czy Trybunałem Konstytucyjnym na co dzień się nie stykają - zauważa Rafał Chwedoruk. Gdy opadnie kurz po dwóch wetach, może się jednak okazać, że "salomonowe rozwiązanie" prezydenta nie usatysfakcjonuje nikogo: PiS będzie miał za złe utrącenie ustaw o SN i KRS, a przeciwnicy rządu - podporządkowanie sądów okręgowych, regionalnych i administracyjnych ministrowi sprawiedliwości. Relacje z Nowogrodzką "Jestem rozczarowany decyzją prezydenta. Myślę, że wśród wyborców też jest rozczarowanie" - skomentował na gorąco Jacek Sasin. "W Polsce, od kiedy pamiętam, było tak, że jak dekomunizacja w różnych obszarach państwa była blisko, to zawsze ktoś wymiękał. I tak Polska się nie zmieniała i nie mogła rozwijać na miarę swoich możliwości" - to z kolei słowa Patryka Jakiego. Jeśli dodamy do tego wypowiedź Zbigniewa Ziobry, który wcześniej krytykował prezydencką poprawkę jako "bardzo, bardzo niepokojącą", to jak na dłoni widać, że decyzja prezydenta wywołała pęknięcie w relacjach między Pałacem Prezydenckim a rządem i partią. - Ośrodek prezydencki będzie musiał w najbliższych miesiącach wykonać gesty, które pokażą, że prezydent pozostaje częścią obozu władzy, że nie ma ambicji politycznych, które wykraczałyby poza ponowny start w wyborach z poparciem PiS. Pamiętajmy, że wyborcy PiS są bardzo wrażliwi na punkcie lojalności wobec ich partii. Bez tych wyborców Andrzej Duda nie mógłby na nic liczyć - zaznacza prof. Chwedoruk. Jesienią powtórka? Czy wobec prezydenckiego weta PiS zrezygnuje z prób "odbicia" Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa? Niekoniecznie. Wszak z Trybunałem Konstytucyjnym się udało, a trwało to bez mała rok. - Z perspektywy polityków nic straconego - procedury można w pewnym momencie powtórzyć - twierdzi dr Pietrzyk-Zieniewicz. - Mam wrażenie, że po poprawkach i wewnętrznych dyskusjach w Prawie i Sprawiedliwości będziemy świadkami kolejnego podejścia jesienią. Być może niektóre paragrafy będą inaczej sformułowane, może precyzyjniejsze, tam jednak było sporo niedoróbek - dodaje. Tyle że przygotowanie swojego projektu już zapowiedział prezydent. Czy będzie on zgodny z oczekiwaniami prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który mocno naciskał na szybkie i daleko idące zmiany? Czy powstaną dwa konkurencyjne projekty? I czy PiS nie ulęknie się obywatelskiego sprzeciwu, który po raz pierwszy tak wyraźnie zarysował się w minionych dniach? Prezydenckie weta z całą pewnością nie kończą tematu zmian w sądownictwie. (mim)