Zgodnie z deklaracjami, głównym założeniem projektu prezydenta jest przedłużenie o dwa lata terminu na wnoszenie przez Prokuratora Generalnego i Rzecznika Praw Obywatelskich skarg nadzwyczajnych od prawomocnych orzeczeń zapadłych po wejściu w życie konstytucji z 1997 r. Taką samą zmianę zakłada senacki projekt przyjęty przez Senat w ubiegły piątek. Prezydencka propozycja wprowadza jednak m.in. dodatkowe regulacje dotyczące wyboru prezesów poszczególnych izb Sądu Najwyższego. Jeśli wybór nie zostałby dokonany za pierwszym razem, na kolejnym posiedzeniu byłaby wymagana obecność co najmniej połowy członków zgromadzenia izby, a na jeszcze kolejnym - jednej trzeciej członków. Jednocześnie - jeśli kandydaci na prezesa SN nie zostaliby wybrani zgodnie z zasadami ustawowymi - miałaby się pojawić możliwość tymczasowego powierzenia wykonywania obowiązków prezesa izby SN sędziemu wskazanemu przez prezydenta. Projekty po pierwszym czytaniu W środę Sejm przeprowadził pierwsze czytanie obu projektów. Prezydencka minister Małgorzata Paprocka podkreśliła, że zmiany proponowane w prezydenckim projekcie wynikają z doświadczeń ze stosowania ustawy o SN z grudnia 2017 r. Paprocka zaznaczyła, że do podmiotów uprawnionych do składnia skarg wciąż wpływają nowe wnioski. Polityk wskazała również na inne zmiany wprowadzane w projekcie, m.in. wydłużenie o rok kadencji ławników SN oraz doprecyzowanie kwestii tworzenia akt sprawy w Sądzie Najwyższym, ich digitalizacji i archiwizacji. Głos zabrała również sprawozdawca senackiego projektu, senator niezależna Lidia Staroń, która prosiła o procedowanie senackiego projektu oddzielnie od prezydenckiego, jako że ten skupia się tylko i wyłącznie na kwestii skargi nadzwyczajnej. "Jest tam tylko jeden przepis, który powinien jak najszybciej stać się obowiązującym prawem" - wskazała. W dyskusji nad projektami poseł PiS Daniel Milewski zwracał uwagę, że obydwa z nich mają w założeniu "głęboki szacunek do obywatela". Wskazywał jednak, że w "sensie legislacyjnym" senacki projekt jest "skonsumowany" przez propozycję prezydenta, która jego zdaniem jest propozycją "bardziej kompleksową". Opozycja krytycznie o pomyśle prezydenta Krytycznie o projekcie prezydenckim wypowiadali się wszyscy przedstawiciele opozycji. "W przekazach KPRP tworzy się obraz, jakoby pan prezydent troszczył się o sposób funkcjonowania skargi nadzwyczajnej, ale jest to obraz fałszywy" - mówił poseł KO Arkadiusz Myrcha, wskazując, że jeśli prezydent "tak troszczy się" o ten instrument, to jego kancelaria powinna dołączyć do podmiotów uprawnionych do składania takiej skargi. "Prawdziwą intencją tego projektu nie jest skarga nadzwyczajna, tylko zmiany personalne w Sądzie Najwyższym" - ocenił. "Pamiętamy, jak w poprzedniej kadencji wyglądały wybory I prezesa SN. Wysłannicy władzy (...) przeprowadzili w ogromnym chaosie wybór I prezesa Sądu Najwyższego, którego wybór i legitymacja są kwestionowane. Dlatego pan prezydent teraz w swoim projekcie ustawy proponuje, żeby te rozwiązania, które zawiodły, przenieść na prezesów wszystkich izb. Kończą się kadencje, więc jest okazja, żeby władza zrobiła skok na stanowiska" - mówił. Chodzi o kadencje prezesów dwóch izb Sądu Najwyższego, prezesa Izby Cywilnej Dariusza Zawistowskiego oraz prezesa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Józefa Iwulskiego, które kończą się w sierpniu bieżącego roku. W podobnym tonie wypowiadała się posłanka Lewicy Anna-Maria Żukowska, które wskazywała, że "gdyby celem projektu było tylko przedłużenie terminu na wniesienie skargi nadzwyczajnej, można byłoby po prostu poprzeć projekt senacki". "Prezydent nie ma odwagi powiedzieć wprost, że chce stworzyć mechanizm ręcznego zarządzania Sądem Najwyższym" - oceniła. Jej zdaniem, prezydencki projekt zmierza do tego, by nowych prezesów poszczególnych izb wybrać jedynie głosami "nowych sędziów". Poseł Koalicji Polskiej Jacek Protasiewicz wskazywał, że prezydent w ostatnim czasie wykazywał się niewielką aktywnością. "I oto teraz pojawia się projekt nowelizacji o SN" - powiedział, dodając, że ustawa ta nowelizowana była już "bodajże dziesięciokrotnie", a obecnie proponowane rozwiązania były krytykowane już wcześniej. Poseł Robert Winnicki (Konfederacja) przekonywał, że polskiego sądownictwa nie da się uzdrowić bez "systemowego resetu", a nie wymiany kadrowej. Natomiast posłanka Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050) mówiła, że intencje prezydenta Dudy są dla niej "bardzo jasne i czytelne", ponieważ chodzi o "większą władzę w Sądzie Najwyższym". Odpowiadając na zarzuty opozycji, prezydencka minister podkreśliła, że rozwiązanie dotyczące kworum potrzebnego do wyboru prezesa SN to jedynie "wentyl bezpieczeństwa" na wypadek, gdyby wyboru nie udało się dokonać w "trybie podstawowym". "Dywagacje na temat nominacji są w ogóle nieuzasadnione" - dodała. Paprocka zapowiedziała jednocześnie, że w marcu w Kancelarii Prezydenta odbędzie się "bardzo szeroka debata publiczna, zapewne z udziałem przedstawicieli Sądu Najwyższego", która poświęcona będzie nad instytucją skargi nadzwyczajnej. Senacki projekt, który uzyskał poparcie wszystkich ugrupowań, został skierowany do sejmowej komisji sprawiedliwości. W dyskusji zgłoszono trzy tożsame wnioski o odrzucenie propozycji prezydenta w pierwszym czytaniu; głosowanie nad nimi odbędzie się w popołudniowym bloku głosowań.