Protest rozpoczął się ok. godz. 11 na Placu Trzech Krzyży przed budynkiem Ministerstwa Gospodarki, gdzie związkowcy podpalili opony. Potem manifestanci przeszli przed gmach Sejmu przy ul. Wiejskiej. Delegację związkowców przyjął marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Przedstawiciele protestujących przekazali mu petycję, w której domagają się m.in. zwiększenia środków na modernizację sił zbrojnych, a tym samym na zakup uzbrojenia i sprzętu wojskowego do poziomu roku 2008, realizacji zawartych i podpisanych umów i kontraktów na rok 2009 oraz na lata następne. Chcą też wprowadzenia gwarancji rządowych dla banków udzielających kredyty dla polskiego przemysłu obronnego oraz zawarcia pakietu osłon pracowniczych. "Ostatnie decyzje związane z redukcją środków MON na uzbrojenie i sprzęt wojskowy powodują realizację czarnego scenariusza. Doprowadzi to nie tylko do wyhamowania modernizacji Sił Zbrojnych, ale likwidacji ok. 50 tys. miejsc pracy" - napisali związkowcy w liście do marszałka Sejmu. Oczekujący przed Sejmem na delegatów przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek powiedział do protestujących, że "polski przemysł obronny stoi w obliczu śmiertelnego zagrożenia". - Domagamy się od polskiego rządu, by podjął konstytucyjne, ciążące na nim obowiązki zapewnienia bezpieczeństwa Polakom - bezpieczeństwa obronnego i bezpieczeństwa socjalnego - mówił Śniadek. Jak podkreślił, nie da się prowadzić polityki państwa według zasady "wolnej ręki" rynku. - Musi być tu jeszcze element racji stanu, rozsądku i roztropności. Nie trzeba tu się uciekać do protekcjonizmu, natomiast racje ekonomiczne nie są jedynymi, które mogą być argumentem w kierowaniu państwem - argumentował. Przewodniczący rady Sekcji Krajowej Przemysłu Zbrojeniowego NSZZ "Solidarność" Stanisław Głowacki, po wyjściu ze spotkania z Komorowskim powiedział, iż "ze strony marszałka padła deklaracja, że aktywnie włączy postulaty w proces tworzenia nowego prawa". - Nie chcę mówić o żadnym sukcesie. (...) Rozmawialiśmy z fachowcem, który zna się na sprawach bezpieczeństwa, na zakładach zbrojeniowych. Co z tego wyniknie? Zobaczymy - powiedział Głowacki.