- Moje serce się raduje. Jestem facetem, ale płakać mi się chce ze szczęścia, że wreszcie żeśmy się obudzili jako Polscy, jako polscy pracownicy - rozpoczął swoje przemówienie Duda.Odniósł się do słów pieśni "Mury" i podkreślił, że "właśnie nadszedł ten czas i ta siła, którą dzisiaj pokazujemy tutaj w Warszawie". - Przyjechaliśmy tutaj wykrzyczeć: dość lekceważenia polskich pracowników, polskiego społeczeństwa. Chcemy szacunku dla nas, dla obywateli tego kraju - podkreślił. - Politycy, którzy obecnie sprawują władzę uważają inaczej, politycy, którzy żyją sami dla siebie (...) którzy uważają, że mają monopol na władzę, a my mamy być tylko wołami do pracy w naszym kraju. Na to pozwolić nie możemy i dlatego jesteśmy tutaj w Warszawie - mówił lider "S". Jak podkreślał, postulat podniesienia płacy minimalnej do 1,6 tys. zł to "nic szczególnego, to nie gwiazdka z nieba". Według niego, informacje, że realizacja postulatów związkowych kosztowałaby 150 mld zł to "propaganda koalicji polityczno-biznesowej". - Nie wierzcie w te wyliczenia - apelował.