Wymieniając najważniejsze sprawy, o które walczą związkowcy Duda wskazał m.in. na zmianę konstytucji i ustawy o referendach krajowych. - Ubiegły rok - 2,5 mln podpisów pod wnioskiem o referendum ws. wieku emerytalnego, prawie 5 mln podpisów w 2012 obywateli naszego kraju pod różnymi inicjatywami obywatelskimi, 1 mln podpisów rodziców pod sześciolatkami. I co? Politycy wrzucają to do kosza - mówił Duda. - Czas najwyższy, aby także to zmienić - podkreślił. - Demokracja dla nas, dla zwykłych obywateli jest raz na cztery lata, jak mamy iść, wrzucić kartkę do urny. Mamy być tylko bydłem wyborczym, a później mamy siedzieć cicho i się nie odzywać - wołał szef "S". Mówił tez o potrzebie zmiany systemu emerytalnego. - Mówią, że trzeba dłużej pracować. Tylko co się dzieje? Tylko 52 proc. Polaków pracujących, którzy odprowadzają podatek dochodowy, płaci składki emerytalno-rentowe - mówił Duda. Dodał, że 75 proc. młodych ludzi podejmuje pierwszą pracę na umowach śmieciowych. - Jak mają odkładać na emerytury, pytam się? - zaznaczył Duda. "Staniemy się niewolnikami we własnym kraju" Lider "S" ostrzegł też, że stosując elastyczny czas pracy Polacy staną się "pracownikami na rozkaz". - Staniemy się niewolnikami we własnym kraju. Popatrzmy na Hiszpanię, Grecję, Włochy - tam jest najbardziej elastyczny czas pracy i co? Bezrobocie na poziomie 38-40 proc. Nie dajmy sobie wmówić tych głupstw! - apelował. Duda zauważył, że oprócz pracujących, na manifestację przybyli też pracodawcy i przedsiębiorcy - "wszyscy ci, którzy czują się lekceważeni". - Jesteśmy tu dzisiaj w imieniu polskich przedsiębiorców i pracodawców, tych, którzy mówią: panie przewodniczący, my jesteśmy frajerami, bo przegrywamy kolejne przetargi zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych - tylko dlatego, że przestrzegamy prawa pracy, ustawy o związkach zawodowych, ustawy o funduszu socjalnym. A wygrywają złodziejaszki, podstawione słupy, a potem zatrudniają pracowników na czarno, a rząd nic z tym nie robi - mówił. Podkreślał jednocześnie, że dziś polska rzeczywistość to także "pseudopracodawcy", którzy nie wypłacają wynagrodzeń, "a jak się pracownik upomina o wynagrodzenie to obcina się place i podcina gardło". Według Dudy za pierwsze półrocze tego roku pracodawcy zalegali pracownikom co najmniej 111 mln zł wynagrodzeń. Podkreślił, że parlament powinien zostać rozwiązany i zapowiedział zbieranie podpisów w tej sprawie. Konstytucja opisuje sytuacje, w których musi lub może dojść do skrócenia kadencji parlamentarnej. Prezydent musi skrócić kadencję parlamentarną W określonych w ustawie zasadniczej przypadkach prezydent zarządza skrócenie kadencji Sejmu (co oznacza równoczesne skrócenie kadencji Senatu). Prezydent musi skrócić kadencję parlamentarną, gdy rząd wyłoniony w trzecim konstytucyjnym kroku, nie otrzymuje od Sejmu wotum zaufania. Prezydent może to zrobić, jeśli w ciągu 4 miesięcy od dnia przedłożenia Sejmowi projektu ustawy budżetowej nie zostanie ona przedstawiona mu do podpisu. Ponadto Sejm sam może skrócić swoją kadencję uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby posłów (307). Skrócenie kadencji Sejmu oznacza jednoczesne skrócenie kadencji Senatu.