Pierwszą wizytę zagraniczną Duda ma złożyć 23 sierpnia w Estonii, w rocznicę podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow. Minister w Kancelarii Prezydenta odpowiedzialny za sprawy zagraniczne Krzysztof Szczerski ogłosił w poniedziałek listę wyjazdów na pierwsze sto dni prezydentury. Wśród stolic, które zostaną odwiedzone w pierwszej kolejności, odmiennie niż to było w przypadku Bronisława Komorowskiego, nie ma Brukseli. - Tajemnicą poliszynela jest to, że coś nie funkcjonuje między prezydentem Dudą i prezydentem (Rady Europejskiej Donaldem) Tuskiem, i może to być powodem, a przyjemniej jednym z czynników, wpływających na taką decyzję - powiedział w poniedziałek Freudenstein, który jest wicedyrektorem Centrum Studiów Europejskich im. Wilfrieda Martensa w Brukseli. Jego zdaniem "brak pozytywnej chemii między Dudą a Tuskiem" może być szkodliwy dla polskich interesów na arenie europejskiej, a także dla Europy. Zdaniem Freudensteina jest nie do wyobrażenia, by Duda w Brukseli spotkał się tylko z szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem, a nie spotkał się z szefem Rady Europejskiej. - To byłoby jeszcze gorsze niż brak wizyty. Może, żeby uniknąć takiej kłopotliwej sytuacji, zdecydowano, że na razie nie będzie wizyty w Brukseli. Kiedyś jednak musi do niej dojść - zauważył ekspert. Przypomniał, że PiS, z którego wywodzi się Duda, przez wiele lat podkreślało, iż państwa narodowe są ważniejsze niż Unia Europejska. - To może być drugi czynnik (który doprowadził do) takiej, a nie innej decyzji nowego prezydenta, ale podejrzewam, że to przede wszystkim osobiste motywacje - dodał analityk. Jak wskazał, brak Brukseli na liście pierwszych stolic do odwiedzenia ma podkreślić, że nowy prezydent również przedkłada państwa narodowe nad instytucje europejskie. Prezydent w ciągu pierwszych 100 dni urzędowania odwiedzi Tallin, Berlin, Nowy Jork, Londyn, Bukareszt oraz Pekin. Szczerski poinformował, że trwają rozmowy na temat wizyty w Brukseli i Paryżu oraz spotkania z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką w Kijowie lub Warszawie.