- Szczęść Boże - rozpoczął swoje wystąpienie w miasteczku namiotowym przed Sejmem Duda. - Rozpoczynamy dzisiaj wielki marsz - mówił. - Nie siedzimy przed komputerami, nie siedzimy przed telewizorami, nie narzekamy na forach internetowych, tylko jesteśmy tutaj razem. Dlatego na te dni zapraszam wszystkich. Nie bójcie się, przyjechaliśmy wykrzyczeć różne postulaty - powiedział przewodniczący NSZZ "Solidarność". Podkreślił, że nikt nie podzieli uczestników protestu "na aparat związkowy, na związkowców, na pracowników i na obywateli". - Bo jesteśmy wszyscy razem - mówił Duda. Na wstępie zwrócił się do premiera Donalda Tuska, mówiąc: - Dzisiejsza data, 11 września, panie premierze Tusk, będzie się panu długo śniła po nocach, jako koszmar. Bo my dzisiaj przybywamy po to, aby upomnieć się o prawa pracownicze. Bo nasze hasło: 'Dość lekceważenia społeczeństwa' to jest hasło ponadpracownicze. Kto czuje się lekceważony z obywateli naszego kraju powinien w te dni być z nami. Każdy - podkreślił szef "S". Duda podkreślił, że środa była bardzo ważnym tzw. branżowym dniem protestu, w którym składano petycje w resortach. - Ale jak widać rządzący się obrazili na to, że my, jako obywatele naszego kraju, chcemy i będziemy się wypowiadać w bardzo ważnych sprawach - powiedział. - W poszczególnych ministerstwach nie było ministrów, a jest to ich świętym obowiązkiem, bo oni są dla obywateli, a nie odwrotnie. Dlatego to pokazuje butę, arogancję, hipokryzję rządzących w naszym kraju - podkreślił Duda. Po wystąpieniach liderów trzech central związkowych w miasteczku namiotowym pod Sejmem trwa relacja związkowców z pikiet ministerstw. Według Dudy w miasteczku przed Sejmem obecnie przebywa ponad 23 tys. osób.