Prezydent Andrzej Duda został zapytany w TVN24, po czyjej stronie stał i stoi ws. strajku nauczycieli. "Rzecz cała polega na tym, że nie stałem po żadnej stronie dlatego, że według mnie forma strajkowania, straszenie uczniów, że nie będzie matury, że nie będzie wcześniej egzaminów dla młodzieży w wieku gimnazjalnym, to nie są według mnie standardy, jakie powinni stosować ludzie, którzy są nauczycielami z powołania i dlatego mówiłem twardo, apelowałem, prosiłem, żeby takich rzeczy nie robić" - odpowiedział. Duda podziękował nauczycielom, którzy wsparli egzamin i sklasyfikowali uczniów dopuszczając ich do matury. Prezydent zgodził się, że sytuacja w oświacie jest zła, a pensja nauczycielska, a zwłaszcza pensja nauczyciela żyjącego w wielkim mieście, jest relatywnie niska. Czy prezydentowa była zadowolona z pensji? W programie przypomniano, że pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda pracowała jako nauczycielka. W tym kontekście prezydent został zapytany, czy była ona zadowolona ze swojej pensji. Prezydent zaznaczył, że najpierw jego żona rozpoczęła swoją karierę zawodową po skończeniu studiów od pracy zagranicznej firmie, gdzie była pierwszym i jedynym pracownikiem. Prezydent podkreślił, że mówił małżonce, że jest to dla niej szansa na karierę. "Mieliśmy wtedy małe dziecko i moja żona po roku pracy powiedziała: ‘słuchaj Andrzej, wiesz co? Wolałabym iść do szkoły’" - relacjonował. Jak dodał, argumentowała to wówczas tym, że nie odnajduje się w tej pracy, podkreślała, że nauczyciel ma wolne wakacje, wolne ferie i ma czas, żeby zająć się dzieckiem. Jak dodał, w pracy żony nie było zderzenia z rzeczywistością szkolną. "Mieliśmy świadomość tego, że to jej uposażenie nauczycielskie, że ta pensja nauczycielska, zwłaszcza na samym początku pracy, że ona będzie względnie niska, ale po pierwsze: robiła to co chciała, a po drugie: szczerze mówiąc - mogliśmy sobie na to pozwolić, bo ja lepiej zarabiałem. To spowodowało, że przez wszystkie te lata problem wynagrodzenia mojej żony w szkole nie był jakimś takim elementem, które byśmy akcentowali w jakikolwiek sposób" - mówił prezydent. Zapytany, czy pensja jego żony była zadowalająca, odpowiedział, że nigdy tego nie rozważali. "Proszę pamiętać, że jednym z miejsc mojej pracy był uniwersytet, gdzie pensja była jeszcze niższa, więc mieliśmy tego świadomość. Oboje pochodzimy ze środowiska akademickiego i wiemy o tym, jakie są realia wynagrodzeń" - powiedział Duda. "Żona moja nie angażuje się w sprawy polityczne" Odnosząc się do godzin pracy nauczycieli przyznał, iż mówienie, że pracują oni po 18 godzin tygodniowo jest nieprawdą. "Nauczyciel, który rzeczywiście solidnie podchodzi do swoich obowiązków pracuje znacznie więcej, pracuje najczęściej w domu, bo takie ma możliwości" - podkreślił. Pytany, czy Pierwsza Dama nie zastanawiała się, aby włączyć się w rozwiązanie sporu między rządem a strajkującymi nauczycielami odparł: "Żona moja nie angażuje się w sprawy polityczne, a niestety wszyscy widzieliśmy, przynajmniej na początku, że ta sprawa była bardzo mocno polityczna dlatego, że tak się to wszystko zaczęło jak się zaczęło". "Żądanie, które zostało postawione wtedy: 1000 zł netto podwyżki było po prostu nierealne i każdy o tym wiedział, że to jest żądanie nierealne. Dopiero później, kiedy więcej nauczycieli włączyło się w spór, bo prawda jest taka, że po obu stronach sporu pojawiły się emocje i sytuacja zrobiła się nerwowa, dopiero potem ta dyskusja zaczęła się robić bardziej merytoryczna. Ja się wypowiadałem w naszym imieniu, ale ja cały czas wspierałem nauczycieli, ponieważ faktycznie uważam, że nauczyciel, ten z wielkiego miasta zwłaszcza, on naprawdę nie zarabia pieniędzy, które można by uznać za pieniądze godne" - mówił Andrzej Duda. "Proszę zapytać przedstawicieli rządu" Prezydent był pytany, czemu rząd nie skorzystał z jego propozycji, żeby zorganizować obrady okrągłego stołu oświatowego w Belwederze pod jego patronatem, odpowiedział: "nie wiem, proszę o to zapytać przedstawicieli rządu". "Jestem cały czas otwarty. Miałem już wstępną rozmowę z panem premierem, bo pan premier zaapelował do mnie, abym ja patronował okrągłemu stołowi. Ja mówię: dobrze, jestem skłonny rozmawiać, bo przede wszystkim trzeba rozmawiać. Tylko to ma być rzeczywiście patronat prezydenta, rzeczywiście to ma być mój fizyczny udział, to ja sobie nie wyobrażam innej formuły, niż taki stół, gdzie usiądą wszystkie strony. A dzisiaj mamy dwie duże organizacje związkowe, które odpowiedziały "nie" propozycji pana premiera" - zaznaczył prezydent. Jak dodał, tę sytuację trzeba rozwiązać. Uda się zorganizować wspólne rozmowy? Prezydent podkreślił, że on chce na ten temat rozmawiać. "Nie chciałbym, żeby doszło do jakiejkolwiek ognistej dyskusji teraz, kiedy młodzi mają matury, kiedy to jest podstawowe zmartwienie dla rodziców, kiedy chciałbym, żeby to zostało przeprowadzone spokojnie, bo to jest dla nich absolutnie jeden z najważniejszych, jak nie najważniejszy w życiu okres egzaminacyjny i chciałbym, żeby mogli to zrealizować spokojnie" - mówił Andrzej Duda. "Powiedzmy sobie też otwarcie - atmosfera kampanii wyborczej, a toczy się kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego i w niej uczestniczy dzisiaj wielu polityków, nie jest dobrym okresem na spokojną rozmowę" - zaznaczył prezydent. "Chcę te rozmowy podjąć i sprawdzę, czy jest możliwość, żeby przy tym jednym stole usiąść. Nie mówię, że to musi być Belweder, to może być inne miejsce, na które strony się zgodzą, byle by tylko przy jednym stole usiąść, bo problemów, które trzeba pokonać jest naprawdę bardzo dużo" - dodał. Przypomniał też, że w okrągłym stole oświatowym uczestniczy jego przedstawiciel - prof. Andrzej Waśko. Zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych strajk w szkołach trwał od 8 do 27 kwietnia br. Pierwszy etap rozmów poświęconych edukacji, zorganizowany z inicjatywy premiera Mateusza Morawieckiego, odbył się w piątek 26 kwietnia w centrum konferencyjnym na PGE Narodowym, a obrady w podstolikach toczyły się we wtorek 30 kwietnia w Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Kolejne spotkanie planowane jest na 10 maja.