Jego zdaniem, takie sytacje nie powinny mieć miejsca w demokratycznym państwie prawa. - Całym swoim życiem udowodniłem, że jestem i zawsze pozostanę patriotą. Jestem dumny, że przygotowania do EURO 2012 są niezagrożone i coraz więcej polskich dzieci może korzystać z Orlików. Ostatnie miesiące to dla mnie czas wielkiej próby, niestety, także dla moich bliskich, ale wierzę, że prawda zwycięży, że nadużycia władzy, jakich dopuszczali się ludzie pokroju Kamińskiego (b. szefa CBA), zostaną ukarane - powiedział Drzewiecki w swobodnej wypowiedzi przed komisją. Jego zdaniem, "doszukiwanie się dowodów na jakiś wrogi spisek jest absurdem". - Wszystko to, co powiedziałem przed komisją w styczniu było zgodne z tym, co wówczas pamiętałem. Nie ukrywałem żadnych znanych mi informacji - dodał. Drzewiecki zeznał też, że jego stanowisko w sprawie dopłat do gier hazardowych było jednolite i niezmienne. Dodał, że to resort finansów powinien się tłumaczyć z zamieszania w tej sprawie. To właśnie kwestia rozszerzenia katalogu gier objętych dopłatami o te spoza monopolu państwowego np. gry na automatach, miała lec u podstaw tzw afery hazardowej. Według materiałów CBA, o to by takie zapisy nie znalazły się ostatecznie w nowelizacji tzw. ustawy hazardowej mieli zabiegać u prominentnych polityków PO - Drzewieckiego i ówczesnego szefa Komisji Finansów Publicznych Zbigniewa Chlebowskiego - biznesmeni z branży hazardowej Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek. - To Ministerstwo Finansów chciało wprowadzić dopłaty do gier jako źródło finansowania przedsięwzięć Euro 2012. Jeżeli ktoś coś musi wyjaśnić to właśnie Ministerstwo Finansów (...) Moje stanowisko było jednolite i niezmienne. Jedynym pewnym i niezmiennym źródłem finansowania obiektów na Euro 2012 jest budżet państwa i uzyskałem w tej sprawie stosowną decyzję rządu - powiedział Drzewiecki w swoim oświadczeniu poprzedzającym piątkowe przesłuchanie przed komisją. B. minister stwierdził, że pisma, które wysyłał w sprawie dopłat do gier do Ministerstwa Finansów, wcale nie były ze sobą sprzeczne. W sprawie dopłat Drzewiecki wysłał do tego resortu cztery pisma. Dwa w 2008 r. - w jednym z nich (z kwietnia) stwierdził niecelowość wprowadzenia rozszerzenia katalogu gier objętych dopłatami, w drugim (z maja) opowiedział się jednak za ich wprowadzeniem. Również w 2009 r. Drzewiecki napisał dwa razy do MF w sprawie dopłat: 30 czerwca 2009 r. w sprawie wykreślenia ich z projektu i 2 września 2009 r., w którym wycofał się z wcześniejszych uwag i sprawę dopłat pozostawił do decyzji ministra finansów. W piątek Drzewiecki mówił śledczym, że jego pismo z kwietnia 2008 r. wynikało z tego, że na Euro 2012 miał zagwarantowane pieniądze z budżetu. Z kolei w maju opowiedział się za ich wprowadzeniem, gdyż jak wyjaśnił, w toku prac nad budżetem na 2009 r. ustalił z ministrem finansów nowy cel dla dopłat, czyli tzw. drugi etap Narodowego Centrum Sportu. - Kiedy zrezygnowaliśmy z realizacji II etapu NCS ustał cel, na który miały być przeznaczone pieniądze z dopłat. O tym fakcie byłem zobowiązany poinformować ministra finansów i taki był cel pisma z 30 czerwca 2009. Z kolei w trakcie prac nad budżetem na 2010 rok uznaliśmy, że dodatkowe środki mogą być przeznaczone na realizowane przez ministerstwo zadania sportowe. Wskazaliśmy zatem inny cel. Na jakiej podstawie twierdzi się więc, że moje decyzje były niejasne, a kierowane do resortu finansów pisma wzajemnie sprzeczne - pytał śledczych Drzewiecki. Posłów komisji śledczej podczas piątkowego przesłuchania szczególnie interesowała wiedza Drzewieckiego na temat dokumentu z 30 czerwca 2009 r. Jest to pismo, podpisane przez Drzewieckiego, do wiceszefa resortu finansów Jacka Kapicy, który był odpowiedzialny za projekt zmian w ustawie hazardowej. Zawierało ono sformułowanie dotyczące wykreślenia z projektu ustawy hazardowej przepisów rozszerzających katalog gier objętych dopłatami. Wprowadzenie dopłat zakładał projekt zmian w ustawie hazardowej, a pozyskane dzięki nim fundusze miały być przeznaczone na inwestycje sportowe.