Oglądaj transmisję z obrad komisji śledczej Transmisja jest aktywna podczas trwania posiedzeń komisji. Transmisje realizowane są w standardzie RealAudio/RealVideo. Do ich oglądania (słuchania) niezbędny jest program RealPlayer - Od 1 października 2009 trwa medialno-polityczne zjawisko pod nazwą afera hazardowa. W myśl propagandowej zasady, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą, podjęto próbę uznania mnie za jednego z głównych bohaterów tego widowiska - powiedział Drzewiecki. Zaznaczył, że posłem jest od 1991 roku i od tego czasu "nigdy nie składał żadnych wniosków, interpelacji czy propozycji dotyczących tzw. ustaw hazardowych". - W głosowaniach zawsze zajmowałem stanowisko zgodne ze stanowiskiem mojego klubu. (...) Nie wpływałem na kształt tych ustaw ani w rozmowach, ani w korespondencji, ani podczas spotkań, ani w jakikolwiek inny sposób - powiedział. Budżet a nie dopłaty Drzewiecki powiedział przed hazardową komisją śledczą, że gdy objął stanowisko szefa resortu, jego najważniejszym zadaniem było zabezpieczenie finansowania przygotowań do Euro2012. Przekonywał, że jedynym źródłem stabilnego finansowania tych inwestycji mógł być budżet państwa, a nie dochody z nieistniejącej noweli ustawy hazardowej, czyli dopłat do gier. Drzewiecki mówił w swojej swobodnej wypowiedzi, że jego absolutnym priorytetem było zabezpieczenie procesu przygotowań Polski do organizacji finałowego turnieju mistrzostw Europy w piłce nożnej. Dodał, że aby skutecznie zrealizować to zadanie, skupił się "na rzeczy kluczowej, czyli na zagwarantowaniu pewnego, bezpiecznego i stabilnego finansowania inwestycji, bez których nie byłoby Euro2012 w Polsce", czyli stadionów dostosowanych do wymogów UEFA. W jego ocenie takim pewnym źródłem mógł być tylko budżet państwa. Tymczasem - mówił Drzewiecki - na początku 2008 roku "poza wirtualnym miliardem złotych obiecanym przez wicepremier, minister finansów Zytę Gilowską na Stadion Narodowy" nie było żadnych środków na inwestycje w ramach Euro2012. Ów miliard złotych był - zdaniem Drzewieckiego - wirtualny, bo "opierał się na projekcie ustawy (noweli ustawy hazardowej-PAP), która nie wiadomo kiedy i w jakim kształcie weszłaby w życie". - Każdy kto twierdzi, że środki pochodzące z nieistniejącej jeszcze i nieprzewidywalnej w skutkach ustawy miałyby zagwarantować realizację inwestycji na Euro, wykazuje brak elementarnej wiedzy o procesach inwestycyjnych - oświadczył Drzewiecki. Drzewiecki podkreślał, że nie mógłby liczyć na pieniądze z dopłat, bo po pierwsze nie był znany termin ewentualnego wejścia w życie noweli ustawy hazardowej, a po drugie - jego zdaniem - nikt nie był w stanie wskazać wiarygodnych wyliczeń, jakiej wysokości byłyby wpływy z dopłat. Jak powiedział, w notatkach CBA jest mowa o kwocie 469 mln złotych (zdaniem CBA tyle miał stracić budżet państwa, gdyby dopłat nie było w noweli ustawy hazardowej), ale - dodał Drzewiecki - CBA opierało się w tej sprawie na materiałach prasowych. - Jak na raport specjalistycznej służby, materiał prasowy to mało miarodajne źródło - ocenił polityk PO. Grunt pod atak na premiera Drzewiecki oświadczył, że kiedy CBA poinformowało premiera, iż w wyniku nieprawidłowości przy pracach nad ustawą hazardową Polsce grozi utrata prawie 0,5 mld zł na inwestycje związane z Euro 2012, inwestycje te od ponad roku były w 100 procentach gwarantowane w budżecie państwa. - W mojej ocenie mogło to być świadome przygotowanie gruntu do ataku na rząd i premiera Donalda Tuska - podkreślił Drzewiecki. Jak zeznał, na przełomie lat 2007-2008, działając na podstawie ustawy o przygotowaniu Euro 2012, polecił pracownikom resortu sportu podjęcie prac nad przygotowaniem projektu uchwały rządowej dot. przedsięwzięć związanych z Euro 2012. - Istotą tego programu było zabezpieczenie finansowania budowy Stadionu Narodowego w 100 proc., podkreślam w 100 proc., ze środków z budżetu państwa oraz udzielenie wsparcia z budżetu dla pozostałych inwestycji stadionowych w miastach ubiegających się o status miast-gospodarzy turnieju - powiedział. Jak zaznaczył, w tej sprawie od początku napotkał na opór ministerstwa finansów, które starało się przekonać premiera i rząd, że ta propozycja "idzie zbyt daleko" i należy szukać tych środków poza budżetem, np. w regulacjach dotyczących dopłat do hazardu. - Dla mnie od początku było jednak jasne, że tylko finansowanie z budżetu państwa gwarantuje możliwość szybkiego uruchomienia niezbędnego procesu inwestycyjnego związanego z Euro 2012 - wyjaśnił b. minister sportu. Dodał, że w styczniu 2008 przedstawił swoje stanowisko na posiedzeniu Rady Ministrów. Z kolei - jak mówił - 6 lutego 2008 r. podczas spotkania z władzami miast-gospodarzy Euro 2012 zapadła polityczna decyzja, że Stadion Narodowy będzie w 100 procentach sfinansowany z budżetu państwa, a pozostałe pięć stadionów otrzyma dofinansowanie. - Premier ogłosił tę decyzję tego samego dnia podczas konferencji prasowej - powiedział. Jak wyjaśnił, wartość dofinansowania przedsięwzięć na Euro 2012 zł z budżetu państwa w latach 2008-2012 wyniosła 1 mld 752 mln 900 tys. zł. Zaznaczył, że 24 czerwca 2008 r. została przyjęta przez rząd nowa uchwała o przygotowaniu do Euro 2012. "Data 24 czerwca 2008 r. z punktu widzenia ministerstwa sportu i turystyki jest kluczowa, bowiem od tego dnia możemy mówić, że środki na realizację inwestycji związanych z budowa stadionów na Euro są zabezpieczone w 100 proc., i to zabezpieczone w budżecie państwa, a nie w bliżej nieokreślonym projekcie ustawy hazardowej. - Od tego dnia twierdzenie, że jakiekolwiek prace nad projektem nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych, w tym tzw. dopłaty, mają służyć finansowaniu Euro, jest nieprawdą - powiedział. - Nie zmienią tego kłamstwa powtarzane przez pana Kamińskiego - powiedział. Jak wyjaśnił, w analizie CBA z 12 sierpnia 2009 roku znajduje się stwierdzenie sugerujące utratę środków na inwestycje związane z Euro w wyniku działań lobbingowych związanych z ustawą hazardową - w wysokości prawie 0,5 mld zł. Inicjatorem dopłat był resort finansów Gospodarzem projektu zmian w ustawie hazardowej i inicjatorem wprowadzenia dopłat do gier od początku było ministerstwo finansów, a nie ministerstwo sportu - mówił Drzewiecki. Drzewiecki zeznał, że 8 maja 2008 r. w trakcie debaty nad założeniami budżetu państwa na 2009 rok na prośbę ministra finansów Jacka Rostowskiego odbyło się spotkanie w ministerstwie finansów. Wzięli w nim udział, oprócz niego i Rostowskiego, m.in. ówczesny szef gabinetu politycznego ministra sportu Adam Giersz (obecnie minister sportu - red.) oraz wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska. - Rozmawialiśmy głównie o finansowaniu inwestycji związanych z Euro 2012. Minister finansów przekonywał mój resort do zmiany stanowiska, to znaczy do poparcia koncepcji finansowania tych inwestycji z dopłat do gier. My stanowczo podtrzymywaliśmy nasze stanowisko, że w grę wchodzi jedynie finansowanie budżetowe, jeżeli projekt Euro 2012 ma być zrealizowany na czas - powiedział Drzewiecki. - W toku dyskusji minister Rostowski zaakceptował konieczność finansowania inwestycji stadionowych Euro 2012 z budżetu państwa. Wspólnie ustaliliśmy, że środki z dopłat do gier gromadzone w Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej będą przeznaczone na inwestycje sportowe wokół stadionu narodowego (m.in. hali sportowej i pływalni - red.) - relacjonował. Drzewiecki dodał, że wysłał do ministerstwa finansów pismo z potwierdzeniem tych ustaleń. "Drugi etap inwestycyjny będzie realizowany jako zadanie inwestycyjne ministerstwa sportu i turystyki i finansowany ze środków kultury fizycznej. Niezbędna jest jednak w tym zakresie zmiana ustawy o grach i zakładach wzajemnych, która pozwoli na zasilenie funduszu dodatkowymi środkami finansowymi. (...) Proszę o rozważenie możliwości dokonania stosownej nowelizacji ustawy (...)" - cytował pismo Drzewiecki. - Prawda jest taka. Zawsze uważałem, że inwestycje najważniejsze na Euro 2012 muszą być finansowane z budżetu. Takie stanowisko prezentowałem od początku, od stycznia 2008 roku. Takie stanowisko uzyskało poparcie premiera i rządu - zaznaczył. Drzewiecki lobbował? Według materiałów CBA Drzewiecki oraz były szef klubu PO Zbigniew Chlebowski lobbowali na rzecz biznesmenów z branży hazardowej, przede wszystkim Ryszarda Sobiesiaka. Obaj temu zaprzeczają. Były minister sportu miał też - jak zeznał przed komisją śledczą były szef CBA Mariusz Kamiński - pomagać w załatwieniu córce Sobiesiaka, Magdalenie, posady w zarządzie Totalizatora Sportowego. Według byłego szefa Biura, Drzewiecki mógł być również jednym z ogniw w łańcuchu przecieku o akcji CBA dotyczącej kontaktów biznesmenów z branży hazardowej z politykami PO. Drzewiecki miał być przesłuchany już w zeszły piątek, ale poprosił o przesunięcie terminu ze względu na problemy z gardłem. Śledczy postanowili wezwać go na czwartek, jednak i ten termin stanął pod znakiem zapytania, kiedy w miniony wtorek Drzewiecki przesłał komisji kopię zwolnienia lekarskiego wystawionego do 31 stycznia. Ostatecznie były minister zapewnił komisję, że mimo zwolnienia przyjedzie na czwartkowe przesłuchanie.