Rzecznik klubu PiS Mariusz Kamiński i poseł PiS Mariusz Błaszczak podkreślali na konferencji w Sejmie, że sekretarz stanu w Kancelarii Premiera odpowiedzialna za walkę z korupcją skupia się na "brylowaniu w mediach, a nie na pracy merytorycznej". Mianem "megakompromitacji" określili przygotowany przez raport dotyczący wykorzystania służbowych kart kredytowych w organach administracji rządowej w latach 2006-2007, opublikowany w środę na stronach Kancelarii Premiera. Według Kamińskiego, "wielkim niewypałem" okazał się też zapowiadany wielokrotnie przez Piterę "mityczny raport" na temat szefa CBA Mariusza Kamińskiego. - W ogóle nie wiadomo, czy taki raport istnieje - powiedział. Jak ocenił, minister "bardzo często manipuluje informacjami, jest bardzo zręczną manipulatorką i wprowadza opinię publiczną w błąd". Z kolei Błaszczak ocenił, że minister Pitera "koncentruje się raczej na walce z instytucjami, które walczą z korupcją". PiS wyliczyło, że półroczne działanie Julii Pitery mogło kosztować około 144 tys. zł. - Za taką sumę można kupić prawie 10 ton dorsza z raportu pani minister - mówił Kamiński. Dorsz za 8,16 zł zakupiony "celem kontroli gatunku ryb i ich świeżości" to jedna z pozycji wymienionych w raporcie Pitery nt. kart kredytowych. Jak szacuje PiS, na sumę 144 tys. zł składają się takie miesięczne wydatki jak: wynagrodzenie Pitery na stanowisku sekretarza stanu w Kancelarii Premiera (ok. 12 tys. zł), utrzymanie sekretariatu (ok. 6 tys. zł), koszty korzystania z samochodu służbowego (ok. 6 tys. zł). W tym kontekście - skwitował Błaszczak - okazuje się, że "afera dorszowa" była "bezcenna". Według PiS, "pozorowane działania" minister Pitery kosztują zdecydowanie za dużo. Kamiński dodał, że PiS nie wyklucza, iż zwróci się do premiera Donalda Tuska o likwidację urzędu sprawowanego przez Julię Piterę. - Bo jeżeli pani minister nie robi nic, to nie warto utrzymywać takiego urzędnika - ocenił Kamiński.