Trzech innych żołnierzy zostało rannych - poinformował rzecznik wojsk lądowych major Sławomir Lewandowski. "Z głębokim smutkiem informujemy, że w dniu wczorajszym ok. godz. 21 na Centralnym Poligonie Sił Powietrznych w Ustce wydarzył się tragiczny wypadek. Podczas nocnych strzelań prowadzonych przez dywizjon przeciwlotniczy z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza zginął żołnierz. W wyniku niekontrolowanego strzału z zestawu przeciwlotniczego ZU-23/2 HIBNERYT kalibru 23 mm śmierć poniósł szer. Grzegorz Salomon z 17. BZ, a trzech innych żołnierzy z obsługi zestawu doznało obrażeń ciała. Rodziny tragicznie zmarłego żołnierza oraz pozostałych poszkodowanych zostały powiadomione" - poinformowało Ministerstwo Obrony Narodowej w specjalnym komunikacie. Dowódca Wojsk Lądowych powołał specjalną komisję, która udała się na miejsce wypadku. Do wypadku doszło w czasie przygotowywania się do nocnych strzelań dywizjonu artylerii przeciwlotniczej wyposażonego w sprzężone 23-millimetrowe działka ZU-23/2 posadowione na podwoziu samochodu ciężarowego Star 266 Hibneryt. Jak powiedział major Lewandowski, z jednego z przeciwlotniczych zestawów z nieustalonych jeszcze przyczyn padł niekontrolowany strzał. Pocisk trafił kierowcę innego samochodu, który upadł. Kierowca, żołnierz służby zasadniczej Grzegorz Salomon, zginął na miejscu, trzech innych trafiło do szpitala w Słupsku (Pomorskie). Jak powiedział Ryszard Stus, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku, stan jednego z rannych żołnierzy jest bardzo ciężki. - Mężczyzna przeszedł w nocy z wtorku na środę skomplikowaną operację neurochirurgiczną głowy. Obecnie przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej, oddycha za pomocą respiratora. Trwa okres zagrożenia życia - wyjaśnił Stus. Dwaj pozostali żołnierze są przytomni, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jeden z nich doznał powierzchownej rany w okolicy łopatki, drugi ma ranę szarpaną małego palca prawej dłoni, określaną przez lekarzy jako "niedokonana amputacja". Ćwiczenia przerwano. Sprawę bada Żandarmeria Wojskowa, prokuratura i specjalna komisja dowódcy wojsk lądowych.