Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział w środę, że policja zacznie częściej nakładać mandaty za nieprzestrzeganie covidowych obostrzeń zamiast udzielać upomnień. - W ostatnim czasie odbyło się około 25 tys. kontroli w środkach transportu, na które w szczególnie zwracamy uwagę. Wystawiono około 1,2 tys. mandatów - wyliczał szef MZ. O słowa ministra został w Polsat News zapytany dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19. - Dla mnie to nie są żadne środki, jestem znacznie bardziej radykalny. Powinien zostać wprowadzony pakiet działań, które powstrzymają wirusa już, natychmiast, a nie za pół roku - mówił w internetowej części "Gościa Wydarzeń" transmitowanego na stronie głównej Interii. Wyjaśnił, że "egzekwowanie noszenia maseczek przez służby to tylko gonienie króliczka". - My mamy ograniczyć mobilność oraz interakcje międzyludzkie - przypomniał. Lockdown w Polsce? Dr Grzesiowski: Nie musimy używać wielkiego młotka Paweł Grzesiowski nawiązał też do epidemicznej sytuacji w oświacie. Zauważył, że niektóre szkoły są "całe na kwarantannach", a uważanie, że nauczanie prowadzone jest stacjonarnie to "fikcja". - Powinniśmy zrewidować politykę wobec dzieci (w szkolnictwie - red.). Nie mówię, aby wprowadzić totalne zamknięcie wszystkich placówek, ale tam, gdzie sytuacja jest trudna, przerwać naukę w klasach na 2-3 tygodnie - wyjaśnił. Dopytany przez prowadzącego Grzegorza Kępkę, czy jest za wprowadzeniem lockdownu, odparł, że "nie musimy używać wielkiego młotka". - Nie lockdown, ale działanie w sposób punktowy, np. krótkotrwałe zamknięcie, ograniczenie spotkań w zamkniętych pomieszczeniach, wymaganie certyfikatu o szczepieniu lub byciu ozdrowieńcem albo aktualnego testu z negatywnym wynikiem - wymienił. Jego zdaniem "w Polsce kuleje testowanie" pod kątem koronawirusa. Zastrzegł jednocześnie, że "nie widzi powodu", aby zamykać restaurację, której klienci i personel są zaszczepieni przeciw COVID-19. Dr Szułdrzyński: Niezaszczepieni groźni dla otoczenia. Nie udawajmy, że pandemii nie ma Głos w programie zabrał również dr Konstanty Szułdrzyński, członek Rady Medycznej przy premierze. W jego ocenie ewentualne restrykcje należy "dostosować do miejsc, gdzie jest więcej zakażeń". Jak objaśnił, tam, gdzie przypadków SARS-CoV-2 jest więcej, należy ograniczyć np. imprezy masowe, a miejsca publicznych spotkań otworzyć jedynie dla zaszczepionych, ozdrowieńców oraz osób przetestowanych. Grzegorz Kępka zauważył, że we Włoszech zakazano niezaszczepionym przychodzenia do miejsc pracy, jeśli nie wykonają wcześniej testu. Według Szułdrzyńskiego podczas czwartej fali to "absolutny wymóg". - Nie rozumiem sytuacji, w której nauczyciel jest niezaszczepiony, a mimo to naucza stacjonarnie. To absurdalna sytuacja i widzimy, jak ona może przekładać się na liczbę nowych zakażeń - powiedział. Jak dodał "alternatywą jest pogrzebanie kolejnych 50 tys. ludzi". - Czy mamy wybór? - pytał dr Szułdrzyński, przypominając, że niezaszczepieni "ograniczają jego wolność" oraz "są groźni dla otoczenia". Z kolei niestosowanie się do epidemicznych restrykcji nazwał "sobiepaństwem" oraz "kompletną anarchią". - Nie udawajmy, że nie ma pandemii. Pewne środki bezpieczeństwa są potrzebne. Grasują wśród nas nieodpowiedzialne osoby uważające, że krzyczenie, iż nie ma zimy uprawnia do biegania w bikini. Od tego nie robi się cieplej, ani nie pojawia się słońce. Nie można przeczyć oczywistym faktom - podsumował Szułdrzyński. Cała rozmowa na polsatnews.pl