Do tej pory w dyskusjach dotyczących powyborczych rządowych układanek w kontekście ministerstwa obrony przewijało się nazwisko Antoniego Macierewicza, a nie Jarosława Gowina. Na nowego szefa MON typowany był ten pierwszy, ale Beata Szydło ostatecznie "namaściła" lidera "Polski Razem". "To nie media i nie Platforma Obywatelska będzie decydować o tym, kto będzie tworzył mój rząd" - oświadczyła przed kamerami kandydatka PiS na premiera. Jednocześnie zaznaczyła, że na jej decyzję nie miała wpływu głośna wypowiedź Antoniego Macierewicza podczas jego niedawnej wizyty w USA. Sam nominowany również twierdzi, że w działaniu Beaty Szydło nie ma żadnej przypadkowości i odbyli już ze sobą wszystkie potrzebne dyskusje. Doktor Anna Materska - Sosnowska zwraca uwagę, że od początku było wiadomo, że dla lidera "Polski Razem" jest szykowane ministerialne stanowisko, ale czwartkowa deklaracja Beaty Szydło wiąże się bezpośrednio z chicagowskim wystąpieniem Antoniego Macierewicza. - Wczorajsze wydarzenie miało pokazać bardziej centrową twarz Prawa i Sprawiedliwości. To była odpowiedź na słowa Antoniego Macierewicza i powrót do tej strategii, którą już od dawna prezentuje ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego - wyjaśnia. "Duch Donalda Tuska jest ciągle żywy" Jednocześnie specjalistka wskazuje, że ruch wykonany przez Prawo i Sprawiedliwość dowodzi tezie wskazującej na to, że duch Donalda Tuska jest ciągle na scenie politycznej żywy. - Trzeba pamiętać o tym, że Jarosław Gowin to były minister ważnego resortu w rządzie Donalda Tuska. Zatem to też o czymś świadczy - argumentuje. Ekspertka pytana o komentarz do słów obecnego szefa MON Tomasza Siemoniaka, który stwierdził, że "żal mu" Jarosława Gowina, bo to "bardzo poważny polityk", tymczasem sprowadzono go do roli "parawanu dla Antoniego Macierewicza", studzi emocje i wskazuje, że tego typu działania doskonale wpisują się w scenariusz politycznej gry. - Przede wszystkim polityków nie ma co żałować, a po drugie decydując się na przejście z jednego ugrupowania do drugiego, doskonale wiedzą, jaka będzie ich rola i robiąc takie volty jednocześnie się na to godzą - wyjaśnia. Jarosław Gowin będzie czerpał profity Mimo wątpliwości co do kompetencji Jarosława Gowina jako ministra obrony nie da się ukryć, że sam nominowany "ugrał" coś dla siebie i z oficjalnej prezentacji będzie mógł teraz czerpać korzyści. - To jest też pewien zysk dla Jarosława Gowina. Propozycja została złożona publicznie, w związku z tym ciężko byłoby się z niej później wycofać - tłumaczy dr Materska-Sosnowska. - Pytanie dotyczy tylko tego, czy jest to faktycznie optymalny kandydat Prawa i Sprawiedliwości na ministra obrony. To jest - jakby nie było - jakiś nowy zaciąg polityków w Prawie i Sprawiedliwości, a myślę, że kadry tam są i bez tego - precyzuje. Mimo oficjalnej nominacji Jarosława Gowina Antoni Macierewicz może jednak spać spokojnie, bo w rządowym typowaniu z pewnością nie zostanie pominięty. Może nie jako nowy szef służb specjalnych - jak zasugerował Tomasz Siemoniak - ale z pewnością zostanie zagospodarowany. Piłka wciąż jest w grze i możliwe są różne powyborcze scenariusze. - Antoni Macierewicz to ważny polityk Prawa i Sprawiedliwości. Na jakim konkretnie stanowisku zostanie obsadzony, tego nie wiem. W tym przypadku rację ma Beata Szydło wskazując, że te spekulacje są przedwczesne. Jeszcze nie wiadomo, czy będą to rządy koalicyjne, czy samodzielne. To wszystko się układa w zależności od ostatecznego wyniku - wyjaśnia ekspertka. Dopytywana, czy rzeczywiście wysunięcie kandydatury Jarosława Gowina na szefa MON mogło przyćmić "siłę rażenia" chicagowskiego wystąpienia Antoniego Macierewicza wskazuje, że wszystko zależy od punktu widzenia. - Dla elektoratu przeciwnego Prawu i Sprawiedliwości rzeczywiście ważniejsze jest Chicago niż wczorajsza konferencja. Z kolei zwolennicy Jarosława Kaczyńskiego od razu uznają sprawę Macierewicza za nieaktualną i niebyłą, której tak naprawdę nie ma, a nagłaśniają ją tylko media - argumentuje. PiS zyskałoby trzymając się nadal centrowej linii - Czwartkowe wystąpienie Beaty Szydło to bardzo dobre posunięcie marketingowo-techniczne, ale nie jest do końca przekonywujące - dodaje. W ocenie doktor Materskiej-Sosnowskiej Prawo i Sprawiedliwość zyskałoby trzymając się nadal centrowej linii, która zakłada między innymi odsunięcie w cień Antoniego Macierewicza. - Prawo i Sprawiedliwość przyjęło na tę kampanię bardziej centrową twarz i ta strategia zarówno w przypadku wyścigu do Pałacu Prezydenckiego, jak i do Sejmu się sprawdza. Zatem moim zdaniem zmiana nie jest w tym momencie ani dobra, ani oczekiwana - przekonuje. - Wczoraj była też widoczna pewna nerwowość w reakcjach polityków, zatem wydaje się, że nie było to ani zaplanowane, ani oczekiwane. Wystąpienie Antoniego Macierewicza popsuło działaczom Prawa i Sprawiedliwości szyki i zapewne nastąpi powrót do poprzedniej strategii - puentuje ekspertka.