Podczas V Oświęcimskiego Forum Praw Człowieka uczestnicy konferencji "Europa wobec wyzwań XXI wieku. Wolność słowa / Wolność kłamstwa" dyskutowali na temat granic wolności oraz odpowiedzialności za słowa. - W każdym zdrowym społeczeństwie muszą istnieć silne i niezależne od władzy albo nawet szerzej - od polityków w ogóle - ośrodki szerzenia prawdy, wiedzy, informacji, faktów. W liberalnej demokracji role taką mają odgrywać wolne media, organizacje pozarządowe, stowarzyszenia, fundacje... Razem tworzą fundament społeczeństwa obywatelskiego. Im są silniejsze, tym lud, suweren, mniej jest podatny na kłamstwa i manipulacje i jednocześnie ma większe szanse dotarcia do prawdy, faktów, obiektywnych opinii - podkreśliła podczas konferencji w Oświęcimiu dr Alicja Bartuś. Zaznaczyła jednocześnie, że celem żadnej władzy nie jest poszukiwanie prawdy i dążenie do niej. - W polityce, w walce o władzę, kłamstwo często popłaca, bo jest w użyciu łatwiejsze od uporczywego stania na straży prawdy i dlatego kusi tak wielu polityków. Kłamstwo szerzone przez władzę jest druzgocące dla wspólnoty, narodów, państw - dodała. Przypomniała, że kłamstwa i manipulacje legły u podstaw niezliczonej liczby konfliktów, a kulminacją tego był krwawy XX wiek. Podkreśliła jednak, że ludzkość nie potrafi uczyć się na własnych błędach. - Doświadczenie pierwszej wojny światowej nie zapobiegło drugiej wojnie. Doświadczenie Auschwitz i Kołymy nie uchroniły przed zagładą milionów ludzi w Kambodży, Rwandzie czy Bośni. Co więcej - wszędzie, gdzie zło opanowywało ludzkie serca i umysły, praźródłem nienawiści, spustem, który uruchamiał spiralę zbrodni, było właśnie kłamstwo - mówiła kierowniczka Oświęcimskiego Instytutu Praw Człowieka. Zwróciła jednocześnie uwagę, że ludzie, którzy na przestrzeni dziejów dążyli do prawdy, wyposażyli społeczeństwa w coraz lepsze narzędzia do jej głoszenia. Przypomniała, że wynalezienie druku miało "wyrwać prawdę z łap wąskich elit", a prasa, radioodbiorniki, telewizory i internet miały dostarczać prawdę do wszystkich domów i rozszerzać jej oddziaływanie. - Problem w tym, że te genialne narzędzia do szerzenia prawdy, faktów, wiedzy, mogą być z powodzeniem używane do głoszenia kłamstwa i manipulacji - zaznaczyła w Oświęcimiu dr Bartuś. Podkreśliła jednak, że przeciętny odbiorca nie jest dziś już w stanie ocenić, co jest prawdą, a co nie. Media społecznościowe, które miały uchronić ludzi przed kłamstwem i manipulacją, dziś używane są do... kłamstwa i manipulacji. - Mechanizmy powielania informacji, ale i prymitywnej propagandy nigdy jeszcze nie były tak zaawansowane. Armie internetowych botów i wyspecjalizowane agencje pokroju fabryki trolli z Petersburga czy równie niesławnej Cambridge Analytica kolportują kłamstwa dopasowane do upodobań pojedynczych użytkowników, z precyzją snajpera i intensywnością najbardziej szybkostrzelnego karabinu maszynowego. Sieją przy tym spustoszenie nie mniejsze niż ów karabin - oceniła dr Bartuś.Jak dodała, to dzięki mediom społecznościowym świat chciał się zabezpieczyć przed erupcją zła, a dziś to one są jej powodem. - To wielkie, jeśli nie kluczowe, wyzwanie dla świata: pokazać i uchronić prawdę przed zalewem kłamstwa, które ukrywa się pod modną nazwą "fake news" - podsumowała kierowniczka Oświęcimskiego Instytutu Praw Człowieka.