Andrzej S. uznany został za winnego zarówno gwałtu jak i zabójstwa. O przedterminowe zwolnienie z więzienia będzie mógł ubiegać się najwcześniej po 25 latach. W uzasadnieniu wyroku sędzia Tomasz Białek podkreślił, że sprawa w swej zasadniczej części nie budziła wątpliwości, a proces nie był poszlakowy. - Oskarżony przyznał się do zabójstwa, a jego wyjaśnienia znalazły potwierdzenie w dowodach i zeznaniach świadków. Nie ulega wątpliwości, że to on zabił dziewczynkę - mówił Białek. Sędzia dodał, że na kwalifikację zabójstwa jako szczególnie okrutnego wpłynęły zdarzenia, do jakich doszło przed uduszeniem dziewczynki. - W ocenie sądu doszło tu do udręczenia. Co prawda sama śmierć nastąpiła szybko, ale wcześniej ta bezbronna dziewczynka była dręczona. Oskarżony przed śmiercią bił ją, twarz ofiary była cała sina, bardzo ciężko uszkodzona. Sekcja zwłok wykazała też, że doszło do gwałtu - powiedział sędzia. Uzasadniając wysokość wymierzonej kary sąd zaznaczył powiedział, że w tym wypadku nie było nic, co mogłoby usprawiedliwić działanie oskarżonego. - Pozbawił dziecko życia ze szczególnym okrucieństwem. To jest odrażający czyn. Sąd uznał, że tylko dożywotnie więzienie będzie adekwatne do społecznej szkodliwości tego czynu. Oskarżonego należy izolować od społeczeństwa do końca życia - powiedział sędzia Białek. Prokurator Wiesław Dworczak żądał dla oskarżonego kary dożywotniego więzienia z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po 30 latach. W mowie końcowej podkreślił, że nie ma wątpliwości co do tego, iż zabójstwa dokonał oskarżony. - Pozostaje kwestia oceny motywów, a wyniki sekcji zwłok i oględziny ciała dziewczynki świadczą o tym, że były okoliczności wskazujące na czynności seksualne - mówił Dworczak. Natomiast obrońca 42-letniego Andrzeja S., Łukasz Kurdyś prosił o "możliwie łagodny wymiar kary", wskazując, że są w tej sprawie pewne okoliczności łagodzące. - Oskarżony przyznał się do zabójstwa, ale konsekwentnie nie przyznawał się do gwałtu. Nie stosował też przemocy ani podstępu aby doprowadzić dziewczynkę na działkę. Ponadto wskazał miejsce ukrycia zwłok. Kierowały nim niskie pobudki, ale wątpię czy o charakterze seksualnym - argumentował Kurdyś. Sam oskarżony powiedział w środę przed sądem, że żałuje tego co się stało i przeprasza. Powtórzył, że przyznaje się do zabójstwa, ale nie do gwałtu. Wyroku wysłuchał spokojnie, ze spuszczoną głową, momentami odwracaj twarz.