Historię Janka - szeregowego żołnierza, który postanowił odejść z wojska między innymi ze względu na przemocowe komunikaty przełożonych czy blokowanie możliwości rozwoju zawodowego - opisywaliśmy niedawno na łamach Interii. Po publikacji artykułu skontaktowali się z nami kolejni byli lub służący jeszcze żołnierze czy pracownicy cywilni. Jednogłośnie przyznają Jankowi rację. Krzysztof Jastrzębski to oficer Marynarki Wojennej w stopniu komandora porucznika, były szef Wydziału Zabezpieczenia Meteorologiczno-Oceanograficznego w Centrum Operacji Morskich - Dowództwie Komponentu Morskiego w Gdyni. Na emeryturę odszedł w styczniu 2023 roku, po ponad 34 latach służby, w tym 23 latach pracy w COM. - Miałem dość, przede wszystkim przełożonych. Polska armia jest w rozsypce. To, co zrobiło z nią PiS przez ostatnich osiem lat, to głęboka porażka. W 1988 roku zacząłem studia na Wojskowej Akademii Technicznej. Kończąc, widziałem już inną Polskę. Znam i obserwuję standardy od lat. Przy obecnym zagrożeniu ze strony Rosji państwo powinno dbać, by zawodowi żołnierze nie odchodzili. Jest zupełnie odwrotnie. Mam wrażenie, że to celowe działania, choć daleko mi do wierzenia w teorie spiskowe - opowiada w rozmowie z Interią. "Obłuda i hipokryzja" Głównym powodem odejścia było nieodpowiednie - zdaniem Jastrzębskiego - zarządzanie dowódcy, wiceadmirała Krzysztofa Jaworskiego. - Nie mogłem patrzeć na tę obłudę, hipokryzję. To, co on zrobił w Centrum Operacji Morskich... Po tylu latach pracy nie byłem na własnym pożegnaniu, gdyż nie chciałem uścisnąć mu ręki. Zastąpił świetnego i niezwykle kompetentnego wiceadmirała Stanisława Zarychtę, oddanego marynarce i nauce. Nasz rozmówca zarzuca Jaworskiemu to, że w czasie jego kierownictwa z jednostki odeszło wiele osób z dorobkiem i dużą wiedzą. - Za punkt honoru postawił sobie wyczyszczenie starej kadry operacyjnej i zastąpienie jej swoimi ludźmi, często niekompetentnymi, bez odpowiedniego doświadczenia. W momencie, gdy na stole położyliśmy wypowiedzenia, skreślono nas z nagród finansowych na grudzień 2022. Do jednostki przyszło oficjalne pismo od Mariusza Błaszczaka, by nie przyznawać ich tym, co złożyli kwity "do cywila". W 2022 roku zawodową służbę wojskową w COM - DKM zakończyło 29 żołnierzy. W 2023 było to 13 osób. Są to dane potwierdzone Interii przez jednostkę. - Kto? Wszyscy szefowie wydziałów z Oddziału Rozpoznania oraz Szef Oddziału Rozpoznania. Dwa lata temu odeszli z kolei wszyscy szefowie Wydziałów Łączności razem z samym szefem oddziału. Współpraca z przełożonymi polegała na ciągłej krytyce z jego strony, dorzucaniu zadań i braku pieniędzy. Centrum Operacji Morskich to jedna z niewielu jednostek, która drugi raz z rzędu (w ciągu dwóch ostatnich lat) z przeglądu kadrowego dostała dwóję. Nikt nie zareagował. Kiedyś dowódca szedł "na dywanik" za złą politykę kadrową - opowiada Jastrzębski. Kolejnym przykładem nieudolnego dowodzenia miały być manewry Rekin-22. W działaniach taktycznych wzięło udział blisko 20 okrętów z Polski, Litwy, Łotwy i Estonii. - Wyżywał się na ludziach, pokazując, że kompletnie nie umie zarządzać. Liczyło się dla niego, by na stanowiskach obsadzić kolegów. Czy szła za tym wiedza? Niekoniecznie. Poprzednim szefem sztabu był komandor Mariusz Kościelski, bardzo dobry oficer z bogatą wiedzą i doświadczeniem w operacjach morskich. Jaworski ściągnął ze Świnoujścia swojego kolegę komandora Zygmunta Białogłowskiego. By ten mógł objąć stanowisko, obniżono kryteria znajomości języka angielskiego. Chodziło o to, by odszedł na emeryturę z wysokiego stanowiska. Służył krótko - rok, może półtora. Ryza papieru za własne pieniądze Jastrzębski wskazuje też na wcześniej wspomniane problemy finansowe COM. - Pracowaliśmy na Office kupionym na Allegro za własne pieniądze. Dotyczyło to komputerów niebędących w sieci wojskowej, a podłączonych do meteorologicznej sieci cywilnej. Pod koniec roku płaciłem też za ryzy papieru do drukowania prognoz pogody. Brakowało sprawnego sprzętu. Jeden okręt podwodny Interesującą jednostką Marynarki Wojennej jest Dywizjon Okrętów Podwodnych. W jego skład wchodzi obecnie jeden okręt podwodny - ORP Orzeł. Powstał w ZSRR, a do służby w polskim wojsku wszedł w połowie lat 80. - To jest dopiero kuriozum. Zresztą inne okręty to złomy z lat PRL. Mamy na stanie tylko kilka nowoczesnych. Można powiedzieć, że Marynarka Wojenna to pływające muzeum - ironizuje Jastrzębski. Choć Prawu i Sprawiedliwości zarzuca pogorszenie stanu polskiej armii, przyznaje, że ostatnich osiem lat to dla niego najlepsze finansowo czasy. - Nie da się ukryć, za poprzednich rządów nie dostałem właściwie żadnej podwyżki. "Ma krótki lont" Słowa Jastrzębskiego potwierdza osoba związana ze środowiskiem COM. - Wszystkie opisane wyżej sytuacje miały miejsce. Krzysztof Jaworski nie liczy się z nikim i niczym, nie akceptuje zdania innego niż własne. Ktoś chcący coś zmienić jest spychany na margines, dyskryminowany. Podwładni oceniają, że znacząco obniżył poziom dowodzenia. Jego styl to zastraszanie. Dowódca powinien budzić szacunek, a nie obawy. Cechuje go też brak otwartości. Nikt nie może wejść do niego do pokoju. Rozmówca podkreśla, że Jaworski "ma krótki lont". - Szybko się denerwuje, krzyczy, wpada w złość. Współpracownicy nazywają go "Putin", a to chyba wiele wyjaśnia. Zaznacza, że między innymi z tego powodu odchodzą całe działy. - A jednostka nie próbuje nikogo zatrzymać, nie ma rozmów. Oczywiście, że te osoby podejmują takie decyzje, bo chcą. Podobnie jak przed kilkoma miesiącami generałowie Rajmund Andrzejczak i Tomasz Piotrowski. Pytanie, dlaczego. COM zaprzecza Jak na zarzuty reaguje Centrum Operacji Morskich - Dowództwo Komponentu Morskiego w Gdyni? W oświadczeniu przesłanym Interii podano, że "we wszystkich przypadkach przeniesienie do rezerwy odbyło się na wniosek zainteresowanych". "W większości byli to żołnierze z wysługą około 30 lat. Liczby te nie odbiegają również od liczby przeniesień do rezerwy w poprzednich latach" - czytamy. COM zaprzecza również, jakoby jednostka otrzymała z procesu oceny sytuacji kadrowej ocenę niedostateczną dwa lata z rzędu. Odpiera też zarzuty dotyczące kupowania przez pracowników za własne pieniądze ryz papieru czy oprogramowania. W COM - DKM - cytując oświadczenie - nie było żadnych zgłoszeń dotyczących mobbingu i nie prowadzono postępowań dyscyplinarnych w tym obszarze. "Dowódca COM - DKM w większości przypadków nie wyznacza żołnierzy na stanowiska w jednostce a wnioskuje o ich wyznaczenie, przeniesienie czy awans do instytucji nadrzędnych, wyrażając przy tym swoją opinię w tym zakresie. Zależnie od stanowiska i stopnia wojskowego takie decyzje podejmuje Dowódca Operacyjny RSZ, Szef Sztabu Generalnego WP czy Minister Obrony Narodowej" - dodano. Masz pytanie? Napisz: aleksandra.cieslik@firma.interia.pl