- Dotarliśmy do zleceniodawcy, może i tego finalnego - powiedział Kwiatkowski. - Zleceniodawcą była osoba z zagranicy - zaznaczył. Minister nie chciał powiedzieć, czy była to osoba ze Szwecji. Dodał, że przygotowania do kradzieży trwały "długo dłużej" niż moment "tuż przed przeprowadzeniem tej czynności". Według Kwiatkowskiego była większa liczba osób zaangażowanych w kradzież. - Proszę zwrócić uwagę, że sprawców nie zatrzymaliśmy tylko na terenie miasta Oświęcim, te osoby zatrzymano w różnych miejscach - tłumaczył. - Była zorganizowana trasa przerzutu - dodał. Minister poinformował również, że sprawców udało się złapać dzięki informacjom obywateli zgłaszanym do policji. Takich informacji - według Kwiatkowskiego - było zgłoszonych około 500, "z czego co najmniej kilka, a na pewno dwie były niezwykle istotne. Ważnych było o wiele więcej" - dodał. Tablica została skradziona znad obozowej bramy w piątek nad ranem. Policja podjęła intensywne śledztwo. Napis odzyskano w niedzielę wieczorem, zatrzymano też podejrzanych. Jak się okazało, tablica została pocięta na trzy części. Krakowski sąd zdecydował we wtorek wieczorem o tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące czterech podejrzanych o udział w kradzieży. Trzech z nich przyznało się w trakcie śledztwa do zarzucanych im czynów. Czwarty, który początkowo się nie przyznawał, przyznał się do winy przed sądem. Skorzystał jednak z prawa do odmowy wyjaśnień. Jak dowiedziała się PAP ze źródeł zbliżonych do śledztwa, podczas wtorkowego przesłuchania w prokuraturze do zarzutów przyznał się także piąty mężczyzna, podejrzany o podżeganie do kradzieży. Podejrzany ten - według prokuratury organizator całego przedsięwzięcia - zaczął składać "interesujące" w ocenie prokuratury wyjaśnienia, które będą weryfikowane w trakcie śledztwa. Prokuratura sporządziła już wniosek o aresztowanie tego podejrzanego. W środę wniosek ten rozpozna krakowski sąd.