Zaplanowane na piątek sejmowe wystąpienie byłego marszałka zostało przez PiS w ostatniej chwili zablokowane. Jakie zakazane treści wkradły się do dornowskiego przemówienia? - zastanawia się "SE". "Dziś (mowa o piątku - przyp. red.) do godziny 14.30 byłem wpisany na listę mówców w imieniu klubu PiS. O tej godzinie dowiedziałem się, że już mnie na niej nie ma" - napisał rozżalony w przedmowie do zakazanego przemówienia, które później opublikował na swoim blogu. Dlaczego PiS zamknął usta Dornowi? - Na pewno nie chodzi o treść przemówienia, które ocenia expose premiera Tuska. Problem w tym, że coś takiego powinien wcześniej wygłosić Jarosław Kaczyński. Niestety, mowa byłego premiera była słabsza, więc kierownictwo PiS uznało, że Dorn wychodzi przed szereg i robi z siebie partyjnego lidera - mówi "SE" były poseł tej partii Antoni Mężydło. Według niego zakaz przemawiania ma skłonić Dorna do rezygnacji z członkostwa w partii. - Patrzę na niego i zastanawiam się, jak długo jeszcze będzie pozwalał się okładać kijem po plecach. Być może uczucie do Jarosława wciąż jest tak silne, że przysłania mu własną godność. To smutne. Uważam, że panowie powinni się jak najszybciej rozstać - stwierdza w "SE" Antoni Mężydło.