Jak żartował Dorn, z pozwem wystąpiłaby Saba, "gdyby miała legitymację procesową". Ale - dodał - "w świetle polskiego prawa, takiej legitymacji nie ma". Chodzi o jeden ze spotów LiD z serii "Listy do prezydenta". - Słyszałem, że pies Ludwika Dorna zniszczył meble w ministerstwie (MSWiA-przyp. red.), znaczy powygryzał je i słyszę, że marszałek nie płaci za zniszczone publiczne mienie. Jak to z wami jest? Macie jedną sprawiedliwość dla nas i drugą dla siebie? Was nie obowiązują takie same przepisy jak mnie? Możecie trzymać psy w państwowych urzędach i wolno im obgryzać meble? Sorry, że tak pytam, ale coś mi się zdaje, że to z moich podatków PiS urządził zwierzyniec w rezydencji ministra. To faktycznie jest tanie państwo. Państwo Saba i Ludwik Dorn - słyszymy w radiowej reklamówce Lewicy i Demokratów. Zdaniem Dorna, LiD podał nieprawdziwą informację mówiąc, że Saba "zeżarła meble". "I podał nieprawdziwą informację, że ja za te meble, których mój pies nie zeżarł, nie zapłaciłem" - uważa marszałek, b. minister spraw wewnętrznych i administracji. - Gdyby nie to, że ten spot został zamieszony w dniu dzisiejszym, a jest to światowy Dzień Ochrony Zwierząt, powiedziałbym, że komitet LiD "zszedł na psy". Ale byłaby to obraza dla wszystkich psów, a Saby zwłaszcza - mówił Dorn. Jak zaznaczył, będzie domagał się sprostowania informacji. - Saba nie zeżarła mebli, więc nie było obowiązku, abym płacił za meble, których Saba nie zeżarła - podkreślił marszałek Sejmu. W ocenie marszałka, "jego suka Saba, nie ze swojej i nie z jego woli, stała się jednym z istotnych przedmiotów kampanii wyborczej, a wcześniej kontrowersji politycznej". - Nie uważam, że Saba jest przedmiotem istotnej kontrowersji politycznej, bo Saba to mój prywatny pies. Ja go nie polityzowałem - dodał Dorn. O tym, że suka Ludwika Dorna Saba zniszczyła meble w rezydencji ministra spraw wewnętrznych i administracji przy ul. Zawrat w Warszawie, napisał kilka dni temu "Wprost". Według tygodnika, za ich wymianę, która kosztowała podatników 3350 zł, były szef MSWiA nie zapłacił do dziś.