Profesor Borecki mówił, że nie jest zwolennikiem GMO, ale rozumie argumenty za uprawą roślin modyfikowanych. Nikt rozsądny nie zgadza się na używanie nawozów sztucznych czy środków ochrony roślin, ale mimo tego są to technologie wspierające uprawy powszechnie używane przez rolników. GMO jest technologią produkcji żywności, która również ma zapewnić produkcję jak największej ilości jedzenia, przy jak najniższych kosztach. - Społeczeństwo ma prawo wybrać, czy woli drogie jedzenie, produkowane ekologicznie, czy tańsze - mówił prezydencki doradca. - Zakaz uprawy GMO w Polsce nie uchroni nas od żywności modyfikowanej genetycznie, a może spowodować poważne konsekwencje gospodarcze - przekonywał profesor Borecki. Jako przykład podał import soi, która pochodzi z upraw modyfikowanych genetycznie. Zakaz sprowadzania jej do Polski uderzy w polskie rolnictwo. Soja jest podstawowym składnikiem pasz dla trzody chlewnej. - Zakaz importu spowoduje poważny spadek produkcji i konieczność sprowadzania wieprzowiny z zagranicy. Tamto mięso będzie jednak pochodziło z hodowli opartej na GMO - tłumaczy kuriozum sytuacji profesor Borecki. 9 listopada Sejm przyjął ustawę o nasiennictwie, która zawiera przepisy dotyczące uprawy GMO w Polsce. Projekt został przygotowany przez Kancelarię Prezydenta. Od kilku dni grupy przeciwników GMO w Polsce protestują przeciwko ustawie i wzywają Bronisława Komorowskiego do zawetowania ustawy.