- Dopiero dziś rozpoczyna się prawdziwa debata, do tej pory była ona sztuczna, nic nie wnosiła, ale dzisiaj jest prawdziwe zderzenie dwóch poważnych kandydatów na prezydenta: Jerzego Szmajdzińskiego z SLD i Bronisława Komorowskiego - mówił Napieralski na sobotnim posiedzeniu Rady Krajowej Sojuszu. Jak podkreślił, w kampanii wyborczej między Komorowskim a Szmajdzińskim zderzą się dwie wizje Polski, dwie wizje prezydentury i dwa pomysły na pozycję Polski w świecie. W opinii szef SLD, rywalizować ze sobą będą wizja prezydentury "żyrandolowej" i wizja prezydentury silnej oraz solidnej. - To będzie prawdziwy dialog - uważa Napieralski. Polacy chcieliby dowiedzieć się jaki jest wybór i o jaką Polskę walczymy - mówił lider Sojusz. Polityka zaklęć jest miła i przyjmowana przez Polaków serdecznie (...) ale my chcemy tej polityce przeciwstawić politykę konkretów, co tak naprawdę może zrobić prezydent, lewicowy samorządowiec czy parlamentarzysta lub lewicowy rząd, jeśli Polacy dadzą nam jeszcze jedną szansę - stwierdził. W związku z tym, Napieralski zapowiedział, dużą, zakrojoną na szeroką skalę debatę o konkretach. Odnosząc się do prawyborów w PO Napieralski ocenił, że w ich wyniku "Platforma Obywatelska okazała się równie obywatelska jak Prawo i Sprawiedliwość - sprawiedliwe". Według Napieralskiego, frekwencja (47,47 proc.) pokazała, że "prawybory w PO były miałkie". - Porównywałem je często do teleturnieju. Czegoś miłego, sympatycznego, ale de facto nic z tego nie wynika. Nie dowiedzieliśmy się jaki jest program jednego czy drugiego kandydata - mówił szef Sojuszu. W jego ocenie, był to spektakl medialny "zaplanowany by przykuć uwagę, aby odciągnąć uwagę opinii publicznej od codziennych trosk życia". Jak podkreślił, Komorowski jest politykiem konserwatywnym i nie zmienił się. - Czy marszałek Komorowski przekreśli IV RP zbudowaną przez PiS? Obawiam się, że nie - mówił Napieralski. Dodał, że obawia się, iż "IV RP i koalicja ustrojowa PiS-PO nadal będzie działać". - Polityka medialna, budowania atmosfery spokoju, miłości, braku konfliktów jest dobra, ale za tym nie kryją się żadne konkrety, a problemów jest coraz więcej - bezrobocie, poczucie zagrożenia utratą pracy - uważa Napieralski. Szmajdziński zadeklarował z kolei, że jeśli wygra tegoroczne wybory, jego prezydentura będzie "obywatelska". - W moim przekonaniu Polacy oczekują prezydentury obywatelskiej, czyli takiej, gdzie prezydent jest z obywatelami, z ludźmi, rozumie ich problemy, zna je, potrafi o nich rozmawiać. Prezydent musi mieć kontakt z obywatelami, ze społeczeństwem i taką prezydenturę deklaruję - podkreślił Szmajdziński. Wiceszef Sojuszu opowiedział się ponadto za takim modelem prezydentury, gdzie głowa państwa jest strażnikiem konstytucji, obrońcą praw obywatelskich, praw związkowych i pracowniczych. - (Trzeba) chronić prawa mniejszości, chronić prawa kobiet i neutralności światopoglądowej państwa, a weto stosować wtedy, kiedy pogorszona byłaby sytuacja najsłabszych, najuboższych, sytuacja mniejszości - podkreślał wiceszef SLD. Zadeklarował również "prezydenturę europejską". - My Polacy jesteśmy Europejczykami, nie jesteśmy petentem i klientem UE. Mamy reprezentować Polskę, jej interesy, ale jeszcze trzeba się podjąć trudniejszego zadania - pokazywać wizję Europy (...) Polska jako szósty kraj UE musi mieć wizję silniejszej Europy, dającej sobie rady z zagrożeniami i z wyzwaniami - mówił kandydat Sojuszu na prezydenta. Zapowiedział ponadto prezydenturę "dialogu, porozumienia, kompromisu". Jak dodał, 10 lat prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego pokazało, że jest to możliwe - "rozmowa lewicowego prezydenta z prawicowym premierem". Wiceprzewodnicząca SLD, szefowa sztabu wyborczego Szmajdzińskiego Jolanta Szymanek-Deresz przekonywała, że nie będzie on prezydentem "pokornie wykonującym polecenia swojej partii, jej oczekiwania" tak, jak to - w jej opinii - "czyni obecnie urzędujący prezydent". - Prezydent lewicowy pokaże, że jest otwarty na inne środowiska - podkreśliła.