Nie wiadomo, czy we wtorek b. prezydent ujawni w sieci materiały nt. "Bolka". Na stronie internetowej związanej z Lechem Wałęsą http://lwarchiwum.pl/ pojawiło się we wtorek wejście o nazwie "Bolek", gdzie były trzy kartki, ale po chwili zostały usunięte ze strony. Wałęsa w rozmowie z PAP zapewnił, że stało się tak, ponieważ strony były niekompletne, ale niebawem ponownie się one pojawią. Doniesienie TW "Bolka", przyjęte przez oficera SB Rapczyńskiego (brak imienia). "W sobotę dn. 24.04. o godz. (zapis nieczytelny) przy wychodzeniu z szatni podeszła do mnie grupka ludzi w tym: ślusarz Opola, który zarzucał mi tchórzostwo i brak oddania się ludziom, którzy mnie wybrali do rady. Pytał się, dlaczego nie zbieramy na wieńce dla poległych. Ja odpowiedziałem, że powiem przewodniczącemu rady, a zresztą możecie sprawdzić sami (...)" - głosi część raportu "Bolka". TW "Bolek" przekazuje też, że tego dnia od rana nie pracował, a ok. południa dowiedział się od Lenarciaka, że "już zbierają pieniądze i że puszczono w obieg ankietę, co do miejsc złożenia wieńcy" (pisownia oryginalna). - Na 12 wniosków - 9 było za złożeniem ich przy drugiej bramie stoczni w miejscu poległym - pozostałe 3 za dołączeniem się do większości. O godz. 14.30 w dniu 27 zwołał zebranie Lenarciak chcąc zmienić powyższe decyzje jednak nie dało się tego zrobić - donosi "Bolek". I dalej: "Lenarciak zaproponował wybranie komitetu do organizacji powyższych zamierzeń, sam jednak wycofał swą kandydaturę". Tajny współpracownik o tym pseudonimie podaje następnie skład wybranego komitetu: 1. Lech Wałęsa (w oryginale dokumentu - "Wołęsa" ) 2. Szyler Józef 3. Gowlik 4. Karpiński 5. Borkowski 6. Animucki. Na razie nie wiadomo, czy b. prezydent opublikuje we wtorek dokumenty dot. "Bolka". Jego współpracownicy poinformowali, że jest bardzo zajęty, bowiem wylatuje za granicę. Wałęsa ujawnia dokumenty, jakie otrzymał z IPN, od niedzieli. Łącznie opublikował już ok. 800 stron. W dwóch z nich, sporządzonych przez gdańską SB w 1979 r., pojawiło się zdanie, że "w czasie pracy w stoczni był wykorzystywany operacyjnie przez SB". Publikując dokumenty w internecie, były prezydent chciał zaprzeczyć twierdzeniom m.in. Anny Walentynowicz, Andrzeja Gwiazdy i Krzysztofa Wyszkowskiego, że był agentem SB o kryptonimie Bolek. Liczył, że po ich lekturze Walentynowicz i małżeństwo Gwiazdów, którzy - w jego ocenie - byli manipulowani przez SB, "przeproszą go i oddadzą odznaczenia państwowe".