Nie milkną komentarze po premierze "Stanu zagrożenia". W filmie Ewy Stankiewicz pokazano m.in. zdjęcia z prosektorium, na których widać ówczesną minister zdrowia Ewę Kopacz, a także mężczyzn, którzy pracowali przy sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Kopacz jest ostro krytykowana m.in. przez polityków PiS. W jej obronie stanął były premier Donald Tusk. "Kiedy Ewa Kopacz pomagała rodzinom ofiar w najtrudniejszych sytuacjach, PiS z bezpiecznego ukrycia organizował akcję narodowego szczucia. I tak jest do dziś" - napisał na Twitterze Donald Tusk. Jak poinformowano, film wyreżyserowany przez Ewę Stankiewicz został oparty na dokumentach Naczelnej Prokuratury Wojskowej i raporcie technicznym podkomisji do planowego zbadania wypadku lotniczego. Emisja tego filmu była wielokrotnie przekładana. "W ostatnim niewygłoszonym przemówieniu prezydent Lech Kaczyński podkreślał, że zabicie elity miało zniszczyć państwo polskie i utorować drogę Rosji sowieckiej do podboju Europy. Zdolność powiedzenia prawdy o tym, kto zabił, uważał za fundament naszej suwerenności" - oświadczono w filmie. Zdjęcia Ewy Kopacz Cytowany w dokumencie specjalista medycyny ratunkowej, który był dzień po katastrofie w Moskwie, powiedział, że podczas identyfikacji ciał w prosektorium polscy medycy sądowi nie uczestniczyli w samych sekcjach. Ukazano przy tym zdjęcia z prosektorium, na których widać ówczesną minister zdrowia Ewę Kopacz, w towarzystwie m.in. pracowników zajmujących się przenoszeniem ciał ofiar katastrofy. Na jednej z fotografii widać czarny worek położony na noszach. "Tych zdjęć jest znacznie więcej". Czytaj tekst naszych reporterów