Przypomnijmy, że Jacek K. został zatrzymany rano w Warszawie przez CBA, na polecenie Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. To ona prowadzi - po wznowieniu - śledztwo w sprawie nieprawidłowości związanych z rynkiem automatów do gier. Były wiceminister finansów w rządzie PO-PSL i były szef Służby Celnej został wczesnym popołudniem dowieziony do prokuratury w Białymstoku, gdzie usłyszał dwa zarzuty "niedopełnienia obowiązków służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dla innych osób, w łącznej kwocie ponad 21 mld zł". Prokuratura nie wnioskowała o areszt podejrzanego. Tusk staje w obronie byłego podwładnego Nieoczekiwanie do sprawy odniósł się przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. "Kiedy bezkompromisowo walczył jako minister w moim rządzie z przestępcami, też był atakowany podłymi metodami. Nie poddał się wtedy, nie podda się dzisiaj" - napisał Tusk, podając pełne imię i nazwisko byłego wiceministra. K. kontratakuje Sam oskarżony wieczorem odniósł się do zarzutów w mediach społecznościowych. Na Facebooku napisał: "Znowu w centrum zainteresowania, ale już w domu. Jeżeli ja za mało działałem i przyczyniłem się do dochodów branży hazardowej, to kto działał bardziej? Automaty działały od 2002 roku i dopiero w 2008 roku naruszyliśmy ich interesy, próbując zmienić ustawę o grach i zakładach wzajemnych, co skończyło się 'lawiną'. Branża hazardowa chciała mnie odwołać, oczerniała mnie w 'Uważam Rze' i plakatowała tym autobusy, publikowali groźby, próbowali skazać mnie z oskarżenia prywatnego, ale to za mało. Dzieła chce dopełnić prokuratura. Życie jest pełne zagadek" - czytamy.