We wtorek rano lider PO Donald Tusk udał się do Trzebini (woj. małopolskie), gdzie od kilkunastu miesięcy coraz bardziej intensywnie zapada się ziemia, stwarzając poważne zagrożenie dla miasta i jego mieszkańców. Tusk odbywa obecnie objazd po Małopolsce, a na przyjazd do Trzebini zdecydował się namówiony przez jedną z mieszkanek miasta podczas poniedziałkowego spotkania z wyborcami w Krakowie. - O Trzebini i zapadliskach najlepiej porozmawiać w Trzebini. Macie jutro czas? - stwierdził i zapowiedział swoją wizytę na wtorkowy poranek. Trzebinia. Donald Tusk: Dużo zła się już wydarzyło - Jest kryzys, nie możemy czekać na działanie. Jesteśmy w miejscu, gdzie nikt nie wie, co robić żeby było dobrze - powiedziała jedna z mieszkanek miasta, zwracając się do Donalda Tuska. - Jako mieszkańcy czujemy się zostawieni sami sobie. Nikt nie ma żadnego pomysłu, co zrobić w Trzebini. Wysyłamy pisma do urzędów, do premiera i do tej pory nie ma żadnej pomocy - dodała inna i podkreśliła, że spadły ceny okolicznych nieruchomości. Mieszkańcy przypomnieli, że wojewoda małopolski wydał zakaz wchodzenia na tereny grożące zapadliskiem pod ryzykiem nałożenia grzywny bądź kary. - Dlaczego my mamy tak żyć? - mówiła kolejna kobieta. - My się czujemy jak w getcie - oznajmiła następna. - Nie jestem geologiem, ale tu nie chodzi o eksperymenty naukowe tylko o zapewnienie maksymalnej ilości środków tak, abyście nie czuli się na lodzie - powiedział Donald Tusk. - Dużo zła już się wydarzyło. Z całą pewnością musimy głośno krzyknąć, aby władza nie ograniczała się do zakazów i nakazów. Władza musi starać się pomóc, a nie wam życie utrudniać - oświadczył. "Nie przyjechałem tu jako turysta, nie robię tu kampanii" Szef PO stwierdził, że nie wie czy istnieje geologiczny sposób na zakończenie kryzysu, ale w jego opinii mieszkańcy Trzebini powinni czuć się bezpieczni i zabezpieczeni przez władze. - Do tego są potrzebne pieniądze, duże pieniądze, nie ma się co oszukiwać. Postaramy się zorientować się jak najszybciej, co należy zrobić - podkreślił Tusk. - Przyjechałem tu na wasze zaproszenie nie jako turysta, a po to, by razem z wami głośniej krzyknąć. Czasami udaje mi się zmusić ich do działania - oświadczył Tusk. - Pani mnie tu zaprosiła nie po to, żeby robić kampanię, bo nie mam tu nic do ugrania - stwierdził lider PO. - Mogę zagwarantować, że precyzyjnie, w ciągu kilkudziesięciu godzin przygotujemy propozycje, żebyście mogli dostać jakieś środki. Będę na nich wrzeszczał w tej sprawie i przypominał im o tym - stwierdził Tusk. Były premier oznajmił, że w Trzebini trzeba podejmować szybkie działania, ponieważ "tu de facto jest stan klęski żywiołowej". - Badajcie ile chcecie, ale ludziom tutaj trzeba natychmiast pomóc. Trzeba wam dać nowe mieszkania, jeśli w waszych nie da się mieszkać. Obiecuję, że jak będę jeszcze raz w Małopolsce, to się tutaj zjawie - zapewnił. - Władza to nie jest przyjemność, trzeba podejmować trudne decyzje. Mam nadzieję, że moja obecność tutaj ich zawstydzi - zakończył. Zapadliska w Trzebini Zjawisko powstawania zapadlisk w Trzebini nasiliło się w 2021 r. Wcześniej, 20 lat po likwidacji kopalni, występowało sporadycznie. Stało się o nich głośno we wrześniu 2022 roku, kiedy ziemia wchłonęła kilkadziesiąt grobów na cmentarzu parafialnym. Wydobycia w Sierszy rozpoczęły się na początku XIX wieku, czyniąc kopalnię jedną z najstarszych w Zagłębiu Górnośląskim. Po 1949 roku KWK Siersza zaczęła się intensywnie rozrastać i objęła w sumie obszar 40 km kwadratowych. Wraz z rozwojem na dalszych terenach korytarze zwykle schodziły znacznie niżej. W tym czasie kopalnia rozpoczęła też budowę bloków mieszkalnych dla swoich pracowników, osiedle Gaj. Sierszę zamknięto w latach 1999-2001. Likwidatorzy zakładali, że po odłączeniu pomp pozostałe po eksploatacji pustki wypełni woda. Z biegiem czasu jej poziom zaczął się podnosić, woda zaczęła podchodzić coraz bliżej powierzchni ziemi.