"Nie będę uczestniczył 10 maja w procedurze głosowania (...) celowo unikam słowa 'wybory'" - oznajmił Tusk w przesłaniu wideo zamieszczonym na Twitterze. Jak tłumaczył, Polacy nie powinni brać udziału w głosowaniu korespondencyjnym z powodów bezpieczeństwa. "Nie chcę przekonywać moich bliskich ani nikogo w Polsce (do czegoś,) co wydaje mi się być obciążone pewnym ryzykiem" - zaznaczył. Szef Europejskiej Partii Ludowej podkreślał, że zmiany w kodeksie wyborczym są niekonstytucyjne, bo są wprowadzane zbyt późno. "Te wybory nie są wyborami w sensie ustrojowym, bo nie będą ani wolne, ani równe, o bezpieczeństwie już mówiłem" - zaznaczył w przesłaniu wideo Tusk. Jako ewidentne ocenił też, że nikt nie zapewni tajności wyborów, a w tej sprawie Polacy chcą mieć pewność. Jak tłumaczył, nie po to oddaje się głos, żeby władza, rząd wiedziały, jak dany obywatel głosuje. "Proceder na zlecenie Kaczyńskiego" Jeśli wszyscy uczciwi, przyzwoici Polacy powiedzą: "To nie są wybory, nie będziemy w tym uczestniczyć", to będzie to jeden z powodów, dla których PiS w ostatniej chwili się wycofa - ocenił Tusk. Jego zdaniem przyzwoitość nie pozwala uczestniczyć "w tym procederze, jaki przygotował nam minister (Jacek) Sasin i PiS na zlecenie Jarosława Kaczyńskiego". "Byłoby to chyba nieuczciwe wobec nas samych, wobec Polski, wobec tych wszystkich, którzy walczyli tyle lat o uczciwe i wolne wybory" - powiedział szef Europejskiej Partii Ludowej. Jak ocenił, przy elementarnym porozumieniu możliwe jest przeprowadzenie w dość szybkim terminie uczciwych wyborów, które będą przygotowane przez Państwową Komisję Wyborczą, a zalecenia wobec nich wydadzą lekarze i eksperci. "Jeśli będziemy tutaj razem, jeśli będziemy jednoznaczni, to jestem prawie pewien, że PiS ustąpi i wspólnie z innymi siłami politycznymi uzgodni taki plan, który będzie i bezpieczny, i jakoś elementarnie przyzwoity, i doprowadzi do tego, co nazwiemy uczciwymi wyborami" - oświadczył polityk.