Szef Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk wypowiedział się w piątek w TVN24 na temat katastrofy smoleńskiej, w związku z przypadającą w sobotę kolejną rocznicą. Zaznaczył, że ubolewa, iż "kilka osób postanowiło zrobić ze Smoleńska polityczną wojnę". Dotyczy to, jak mówił, polityków PiS. - Należałoby od tych ludzi oczekiwać, aby przerwali ten ponury spektakl, czyli grę Smoleńskiem - powiedział. - Prawda o katastrofie smoleńskiej została wyjaśniona. Pracowała nad tym państwa komisja złożona nie z polityków, z uczciwych, niezwykle kompetentnych ludzi, którzy całe życie poświęcili badaniom katastrof lotniczych. Byli chronieni przez rząd, na jakiego czele stałem, przed jakimkolwiek wpływem politycznym. Raport opracowany przez tę polską komisję wyjaśnił przyczyny katastrofy - mówił Tusk w TVN24. Donald Tusk: Pilnowałem żeby wyrokowanie zostawić ekspertom - Pozostały wątpliwości o charakterze politycznym. Staraliśmy się, czy to była kolejna rocznica, czy tuż po katastrofie, unikać spekulacji politycznych na temat tych okoliczności nie do końca wyjaśnionych (...). Osobiście pilnowałem, żeby zostawić wyrokowanie co do przyczyn katastrofy właśnie kompetentnym specjalistom, właśnie komisji. Polityczne spekulacje przekroczyły jednak jakikolwiek umiar i zbudowane są na fundamentalnych kłamstwach. Kłamstwem smoleńskim jest teza, że oddaliśmy Rosji jakieś śledztwo. Przecież polska prokuratura do dzisiaj prowadzi śledztwo, przedłuża je i będzie dalej przedłużała - przekonywał. - Mówi się o politycznej odpowiedzialności. To ja dzisiaj powiem wprost. Bo nie mogę już słuchać tego jątrzenia i bardzo niemoralnego wykorzystywania katastrofy przez oskarżenia polityczne. Jeśli istnieje odpowiedzialność polityczna, to też została naświetlona w czasie badania. (...) Nie jest to przyczyna katastrofy, ale nie ulega wątpliwości, że piloci, którzy popełnili błędy w czasie próby lądowania, byli poddani presji - podkreślił. "Lech Kaczyński powiedział mi to w cztery oczy" - Powiem coś, czego dotąd nie mówiłem publicznie. Prezydent Lech Kaczyński także w rozmowie ze mną w cztery oczy podkreślał, także po tak zwanym incydencie gruzińskim, że od czasu, kiedy pilot odmówił lotu do Tbilisi prezydentowi (w 2008 roku), on sam będzie podejmował decyzje, kiedy będzie latał samolotem rządowym, prezydenckim, ponieważ jest głównodowodzącym. Mówił o tym jednoznacznie, także publicznie - powiedział Tusk. Podkreślił, że nie chciałem tego formułować w taki sposób. Dodał, że miał nadzieję, że przez lata, "kiedy miną emocję i minie żal", PiS, zwłaszcza wobec licznych ofiar pandemii, "przerwie ten ponury smoleński spektakl". - Ale dalej brną w ślepą uliczkę i kontynuują polityczną zbrodnię - ocenił. - Nie będę już delikatny wobec PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Ponosi w dużym stopniu odpowiedzialność za negatywne, tragiczne skutki tych spiskowych teorii, a sam najlepiej w sercu wie, ile ponosi politycznej odpowiedzialności za to, co się w Smoleńsku zdarzyło - powiedział Tusk. "Sławomir Nowak to więzień polityczny" Donald Tusk powiedział w TVN24, że "prokuraturę wykorzystuje się w celach politycznych". - Jedną z ofiar tej metody wykorzystywania aresztów i prokuratury jest Sławomir Nowak - ocenił. - Mówię o tym dlatego, że mija już dziewięć miesięcy, jak siedzi w areszcie. Nie oceniam merytorycznie działań prokuratury i sądu, nie mam wiedzy, ale wydaje mi się, że zasługuje na sprawiedliwy proces przed niezależnym sądem - mówił. - A to, co słychać, to słychać przede wszystkim spekulacje i plotki, że przetrzymywany jest w areszcie po to, by złamać go i zmusić do składania jakichś politycznych zeznań. Chcę wyraźnie podkreślić, że to czyni z niego de facto więźnia politycznego - dodał były premier. - Leży mi to na sercu, ponieważ był moim podwładnym i uważam, że tak dalej być nie może - zaznaczył. Były minister transportu i były szef gabinetu politycznego premiera Tuska Sławomir Nowak przebywa w areszcie od lipca ubiegłego roku. Prokurator Jan Drelewski rozszerzył mu zarzuty o przyjmowanie łapówek oraz powoływanie się na wpływy. O tym, czy Sławomir Nowak spędzi w areszcie kolejne trzy miesiące, zdecyduje 12 kwietnia Sąd Okręgowy w Warszawie. W śledztwie podejrzanych jest już 10 osób, a prokuratura dokonała zabezpieczeń majątkowych na łączną kwotę 7,5 mln złotych. Przekaż 1 proc. na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ