We wtorek w Gdańsku szef Rady Europejskiej Donald Tusk wygłosił przemówienie podczas wiecu zorganizowanego w ramach Święta Wolności i Solidarności z okazji 30. rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 roku. Były premier, niczym symboliczny lider opozycji, zachęcał m.in. do mobilizacji przed kolejnymi wyborami. Jego przemówienie zbudowane zostało częściowo na porównaniu PiS do władzy komunistycznej. "Jak ja słyszę dzisiaj tłumaczenie - nie gniewajcie się, ja nie mogę tego słuchać - że oni mają media publiczne, telewizję publiczną, nic nie możemy zrobić. Wtedy tamci też mieli media publiczne i wszystkie pozostałe media (...) Ok, wasza telewizja publiczna, nasz internet. Przecież to jest proste. Naprawdę nie musimy czekać na łaskę pana Jacka Kurskiego" - mówił. "Stał się liderem zjednoczonej opozycji" Dr hab. Piotr Chrobak z Instytutu Politologii i Europeistyki Uniwersytetu Szczecińskiego ocenia, że przychylność mediów publicznych nie jest najważniejsza w walce o poparcie. "Liczy się to, które z ugrupowań potrafi być skuteczniejsze i lepiej wyczuwać potrzeby oraz nastroje społeczne. Jak na razie lepiej zrobił to PiS, więc przed Koalicją Europejską jest jeszcze sporo pracy, jeżeli chce wygrać jesienne wybory" - mówi politolog w rozmowie z Interią. "Wybory do PE pokazały, że pozycja Donalda Tuska, choć mocna, jest nieco słabsza niż jeszcze rok czy dwa lata temu. Świadczy o tym m.in. fakt, że mimo jego zaangażowania w kampanię do PE, Koalicja Europejska poniosła porażkę, zdobywając aż o siedem punktów procentowych głosów mniej niż PiS" - kontynuuje ekspert. Według dra Chrobaka "Tusk stał się liderem, który stanął na czele zjednoczonej opozycji", a jego coraz większe zainteresowanie kampanią przed jesiennymi wyborami stawia przed opinią publiczną pytanie: "czy jako przewodniczący Rady Europejskiej powinien tak aktywnie angażować się w wewnętrzną politykę jednego z krajów członkowskich?". "Chce być postrzegany jako patron, mistrz" Nieco inne zdanie w tej kwestii wyraża dr Olgierd Annusewicz z Zakładu Socjologii i Psychologii Polityki w Instytucie Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. "Wczorajsze wystąpienie pokazało to, że Donald Tusk nie chce ponieść porażki - co nie jest oczywiście niczym zaskakującym - ale w związku z tym nie zamierza się zaangażować w to, żeby być mężem opatrznościowym. Raczej chce być postrzegany w charakterze patrona, mistrza, kogoś, kto wyznacza kierunki, mówi, jak postępować" - tłumaczy dr Annusewicz. "Nie spodziewałbym się, że Tusk stanie w pierwszym szeregu i pójdzie walczyć. Raczej będzie stał na wzgórzu i mobilizował, wskazywał kierunki, ale nie będzie wydawał rozkazów, ani tym bardziej wykonywał rozkazów innych osób. To trochę rola ustawienia się ponad to wszystko, ale z jasną intencją kogo wspiera i komu kibicuje" - uważa specjalista ds. marketingu politycznego. "Pozostaje w rozkroku" Co zauważyć można w wypowiedzi byłego premiera - w ocenie dra Annusewicza - to niewątpliwie fakt, iż szła w kierunku apelowania "nie poddawajcie się", niż "nie poddawajmy się". Pomimo tego, zacierają się różnice między grupą wyborców popierających środowiska opozycyjne, a grupą sympatyków Donalda Tuska. "Myślę, że jeśli jest grupa, która tęskni za Tuskiem, to można założyć, że jednak dzisiaj popiera opozycję i można by ich z góry zaliczyć do osób głosujących na partie opozycyjne" - mówi ekspert. Czy oznacza to, że apel Tuska zmobilizuje elektorat środowisk opozycyjnych, co w praktyce przełoży się na wynik wyborów parlamentarnych? Dr Annusewicz nie wyklucza sytuacji, w której wkład Tuska w kampanię przedwyborczą odegrałby znaczącą rolę w zwycięstwie nad PiS-em. Założenia te pozostają jednak w sferze domysłów, ponieważ przewodniczący Rady Europejskiej pozostaje w "rozkroku", tzn. "mówi: jestem z wami, ale nie włączam się aktywnie" - tłumaczy dr Annusewicz. "Jest wytrawnym politykiem" Oceniając wystąpienie Tuska w Gdańsku, nasi rozmówcy zwracają również uwagę na atrybuty dyplomaty. "Jest wytrawnym politykiem" - przyznaje dr Chrobak. "Tusk ma jedną z lepszych zdolności do nawiązywania dialogów, do pokazywania siebie jako osoby otwartej na cudze poglądy" - ocenia dr Annusewicz. Podejmie ryzyko? Czy te cechy oraz podejmowanie konkretnych inicjatyw w kraju budują jego pozycję przed startem w wyborach prezydenckich? "Gdyby ktoś wpadł na pomysł, że Donald Tusk będzie jeździć tuskobusem ponownie i będzie odwiedzał małe miejscowości, myślę, że to mogłoby mieć potem relatywnie istotny wpływ na wynik. Pytanie, czy jemu się będzie chciało i nawet nie tyle co wziąć do pracy, tylko ryzykować porażkę. Bo jeśli wsiądzie do tego tuskobusa i objedzie wszystkie te miejscowości, i na koniec okaże się, że PiS wygra i prezydentem pozostanie Andrzej Duda czy zostanie ktokolwiek inny reprezentujący PiS, to trochę ryzykuje. Z drugiej strony w polityce trzeba ryzyko podejmować. Pytanie, na ile Tusk w wieku 62 lat po siedmiu latach bycia premierem - najdłużej w historii Polski po 1989 roku - po pięciu latach bycia szefem Rady Europejskiej, będzie chciał to ryzyko podejmować. Tusk nie zacznie budować swojej pozycji w wyborach prezydenckich do momentu, w którym będą rozstrzygnięte wyniki wyborów parlamentarnych z prostego powodu - gdyby on dzisiaj zadeklarował, że staje do walki o prezydenturę w 2020 roku, a koalicja przegrałaby wybory parlamentarne, które będą za cztery miesiące, to mogłoby się to bardzo negatywnie odbić na Tusku i jego szansach politycznych. Jeśli natomiast on poczeka z tą decyzją i np. na fali pozytywnego wyniku wyborczego, albo wręcz przeciwnie, na fali porażki opozycji powie, że czas wejść i znowu coś zrobić w polskiej polityce, to wtedy wejdzie do tej kampanii nieobciążony ewentualną porażką wyborczą" - mówi dr Annusewicz. "Na pewno ma konkretny cel" Mniej sceptyczny jest dr Chrobak. "Jedno jest pewne" - przekonuje. "Po stronie dzisiejszej opozycji nie ma takiego drugiego polityka jak Donald Tusk, który potrafiłby tak umiejętnie dotrzeć do ludzi i porwać za sobą tłumy. Mimo kilkuletniej nieobecności Tuska w krajowej polityce, nie wyrósł mu żaden konkurent i raczej już nie wyrośnie. Jego coraz większe zaangażowanie, zwłaszcza w okresie ostatnich kilku miesięcy, w naszą krajową politykę ma na pewno jakiś konkretny cel. Właściwie jako polityk zdobył już praktycznie wszystko, więc prezydentura byłaby ukoronowaniem jego wieloletniej obecności w życiu politycznym. Czy tak się stanie, nie wiadomo. Jednak obserwując Tuska, wydaje się, że zachowuje się w taki sposób, jakby planował powrót do polskiej polityki i chciał zawalczyć o najwyższy urząd w państwie" - ocenia. "Z ewentualnym sukcesem będzie mu się dość łatwo zintegrować" - podsumowuje dr Annusewicz. Z ust byłego premiera nie padły na razie żadne deklaracje. Według dra Annusewicza odpowiedzi na pytanie, czy Tusk ogłosi swoją kandydaturę na prezydenta, nie otrzymamy do czasu rozstrzygnięcia wyborów parlamentarnych.