Od czwartkowej nocy w całej Polsce trwają protesty przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego. To skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że przepis zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Kwestię przerywania ciąży od 1993 r. reguluje ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. "Nikt nie był w pełni zadowolony z kompromisu. Taka jego natura. Jego jedyną zaletą było to, że chronił Polaków przed aborcyjną wojną domową. Zniszczyli go celowo i bezpowrotnie. Bo wojna domowa to ich żywioł. Ale przegrają ją. Już przegrali" - napisał Tusk na Twitterze. Po ogłoszeniu wyroku rozpoczęły się protesty w całej Polsce organizowane m.in. przez "Strajk kobiet". Manifestujący przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego protestowali m.in. pod domem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, siedzibą PiS w Warszawie oraz na ulicach wielu miast w Polsce. Wyrok TK nie został jednak jeszcze opublikowany. Czwartkowy wyrok TK zapadł w pełnym składzie. Zdania odrębne złożyli sędziowie Piotr Pszczółkowski oraz Leon Kieres. Wniosek grupy posłów po raz pierwszy trafił do Trybunału Konstytucyjnego już trzy lata temu. Ze względu na zakończenie kadencji parlamentu uległ on jednak dyskontynuacji. Po raz kolejny wniosek trafił do TK w 2019 r. - złożyła go grupa 119 posłów PiS, PSL-Kukiz'15 oraz Konfederacji.