W piątek po godz. 5 nad ranem po całonocnych obradach sejmowa komisja sprawiedliwości pozytywnie zaopiniowała projekt PiS nowelizujący ustawy sądowe. Przyjęła do niego 22 poprawki zgłoszone przez posłów PiS. Odrzucono ponad 80 poprawek opozycji, które mają być jednak przedstawione w drugim czytaniu w Sejmie jako wnioski mniejszości. Tusk pytany w radiu TOK FM o opinię na temat prac nad nowelizacją ustaw sądowych, stwierdził, że "prezes Jarosław Kaczyński i PiS są bardzo zdeterminowani, aby rzeczywiście uzyskać pełną polityczną kontrolę nad sądami". "Kaczyński obsesyjnie cierpi" Dodał też, że determinacja ta wykracza "poza jego możliwości interpretacyjne". "Nie do końca rozumiem, dlaczego narażają się na takie koszty - w sensie własnej reputacji, ale przede wszystkim, opinia o Polsce bardzo na tym cierpi" - mówił były premier. Ocenił, że proponowane przez PiS zmiany, nie spowodują tego, że sądy w Polsce będą pracowały lepiej. "Zastanawiam się, czy najtrafniejsze nie są interpretacje, mówiące o tym, że PiS chce uzyskać status bezkarności" - powiedział Tusk. "Biorąc pod uwagę ilość rzeczy na granicy prawa, albo z wyraźnym jego przekroczeniem, albo na granicy dobrego obyczaju, czyli potencjalne ryzyka, wtedy, kiedy utracą władzę, pojawiają się też ryzyka o charakterze karnym - być może to jest ta motywacja" - wskazywał. Dodał jednak, że - jego zdaniem - "ta najprawdziwsza interpretacja jest psychologiczna". "Znam Kaczyńskiego od dziesięcioleci, w polityce znam go wręcz perfekcyjnie. On obsesyjnie cierpi, kiedy w jego najbliższym otoczeniu, coś nie jest mu podporządkowane, dlatego też tak często tracił w polityce, teraz ma swój polityczny sezon i to, co ma w zasięgu ręki, to jest cała Polska" - powiedział Tusk. Projekt PiS m.in. wprowadza odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów za działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, za działania kwestionujące skuteczność powołania sędziego oraz za działania o charakterze politycznym. Zwiększono zakres spraw możliwych do podjęcia przez rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych; znaczna część projektu to zmiany odnoszące się do sędziowskiego samorządu. Mają zostać wprowadzone także zmiany w procedurze wyboru I prezesa Sądu Najwyższego. "Unikałbym słowa dyktatura" Tusk, mówiąc w TOK FM o obecnej sytuacji w Polsce, stwierdził, że nie ma wątpliwości, że, gdy mamy taką władzę, jak dzisiaj, to unikałby bardzo słów w rodzaju "dyktatura". "Trzymajmy w zapasie jakieś słowa na czasy, kiedy będzie gorzej" - dodał. Wspominał również, że dawniej, gdy był w "nienajgorszych" relacjach z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, to czasem "dokuczał mu, nazywając go kieszonkowym tyranem". Podkreślił, że dzisiaj nie mówi się o problemie: dyktatura kontra demokracja, ale o tym, czym różni się liberalna demokracja od mniej liberalnej, albo prawdziwej demokracji. "Ta nieliberalna demokracja zaczyna być atrakcyjna, także dlatego, że pewne wzory zewnętrzne pokazują, że w czasie ostrych konfliktów - takich jak wojna, wojny hybrydowe, jak między Rosją, a Ukrainą, sytuacja na granicy Turcji, problemy z terroryzmem i migracja, która była punktem zwrotnym w myśleniu wielu ludzi w Europie - tak zwana demokracja liberalna jest niezdolna do szybkiego i brutalnego reagowania" - zauważył Tusk. "Zawsze będzie ten sam dylemat, czy chcemy władzy, która bardzo szybko rozwiąże dany problem, ale prawdziwą ceną jej skuteczności jest nasza wolność" - powiedział były premier. Mówiąc o kwestiach migracyjnych i liberalnej demokracji, Tusk stwierdził, że świadczenie dobra i wolność osobista, nie powinny funkcjonować, jako synonimy chaosu i ryzyka.