"Zawsze po wyborach trzeba zacząć od gratulacji i dobrych życzeń zarówno pod adresem zwycięzców - wynik wyborów jest jednoznaczny, ale gratuluję też pokonanym i wszystkim głosującym, tym, którzy mają dzisiaj poczucie satysfakcji i radości ze zwycięstwa, ale także tym, którzy musza przełknąć gorycz porażki" - powiedział Tusk dziennikarzom w Brukseli. Dodał, że do PO chce skierować "słowa otuchy". "Warto uszanować ten werdykt i trzeba respektować fakt, że zwyciężyli konkurenci, ale też warto uszanować te swoje 24 procent" - powiedział. Jak dodał, "to dość poważny kapitał zaufania". "Mamy do czynienia z wyraźnym zwycięstwem PiS i z wyraźną porażką, ale nie jakąś katastrofą z punktu widzenia opozycji czy Platformy" - ocenił. Według Tuska przed przyszłym rządem Polski będzie stać "poważne zadanie rozwiania pewnych niepokojów czy wątpliwości poza granicami kraju co do na przykład przyszłej polityki zagranicznej" Polski. "Jest rzeczą bardzo ważną - i to nie jest z mojej strony tylko dyplomatyczny wybieg - byśmy wszyscy bez wyjątku, niezależnie od emocji i nastawienia do samych siebie, potrafili utrzymać pozycję Polski w Europie i dobre relacje z sąsiadami" - powiedział Tusk. Jak podkreślił, szczególnie za granicą widać, "jak wielkim było to atutem Polski zwłaszcza w ostatnich latach". "Dla mnie najważniejsze jest to, by nowa władza ze względu na jakieś uprzedzenia ideologiczne nie zmarnowała tego pozytywnego kapitału. Bo ta pozytywna energia w Polsce i wokół Polski była tutaj bardzo wyraźnie odczuwana i warto to uchronić. Ja będę wspierać każdego, kto będzie chciał przy tym pracować, niezależnie z jakiej partii pochodzi" - zapewnił szef Rady Europejskiej. Zdaniem Tuska przez minione osiem lat Polska "bardzo dużo wygrała" w polityce międzynarodowej, zarówno w znaczeniu materialnym, jak np. środki finansowe, ale też politycznym. "Dużo spraw politycznych udało się przekierować w taką stronę, która była dla Polski bezpieczna. Wiadomo, że PiS jest trochę bardziej najeżony, jeśli chodzi o Europę i niektórych sąsiadów. Pytanie jest o proporcje. Wygrani mają prawo kształtować także politykę zagraniczną, byleby nie przesadzili" - przestrzegł. Tusk zapewniał też, że obawiającym się nowego rządu polskiego politykom w stolicach europejskich tłumaczy, iż "nie ma co przesadzać z niepokojami czy obawami, tylko trzeba pracować ze zwycięzcami, bo to jest demokracja". "Polacy wybrali swój rząd i inni Europejczycy muszą to respektować. A to, że będzie czasami trudniej? Ja jestem też od tego, żeby nie było za trudno" - powiedział. Były premier i były lider PO zapewniał także, że mimo przegranych wyborów bardzo ceni zaangażowanie swej następczyni, premier Ewy Kopacz. "Można gdybać (...) co by było, gdybym został w Polsce i nie objął stanowiska szefa Rady Europejskiej. Ale muszę powiedzieć, że ja akurat - podobnie zresztą, jak wyborcy - najmniej zastrzeżeń miałbym do pani premier jako lidera Platformy" - oświadczył. "Mam bardzo wysoką ocenę jej osobistego zaangażowania, odwagi i determinacji. Nie sądzę, by kwestia tego, kto był szefem Platformy w czasie tej kampanii, miała kluczowe znaczenie dla wyniku" - ocenił. Dodał, że on sam w 2005 r. przegrał wybory jako szef PO. "Wiem, jaki był to trudny test. Jak się zda taki egzamin, to później można na nowo zdobywać najwyższe góry. I tego życzę pani premier" - powiedział Tusk. W jego opinii można znaleźć wiele powodów przegranej PO. Na pewno - jak przyznał - ciosem dla wielu polityków była afera taśmowa. "To bardzo dobra wiadomość dla Polaków, że Polska była krajem, gdzie podsłuchiwano władzę, a nie gdzie władza podsłuchiwała opozycję. Ale za to się płaci. Ta uczciwość i niechęć do używania brudnych metod w walce politycznej bardzo dobrze świadczy o Polsce i dobrze świadczy o Platformie, choć dla kogoś może się wydawać naiwnością polityczną" - powiedział Tusk. Pod koniec kampanii wyborczej znaczenie miała kwestia migrantów, bo nie tylko w Polsce, ale i w innych częściach Europy panuje "nastrój tęsknoty za mocnymi rozwiązaniami, raczej antyimigracyjnymi" - ocenił. Kolejną przyczyną jest ocena ośmiu lat rządów PO. "Osiem lat to w Polsce cała epoka (...) Jeśli obserwuje się władzę z dnia na dzień przez tak długi czas, to zawsze znajdzie się powód, żeby powiedzieć: dosyć, chciałbym czegoś nowego" - ocenił, dodając, że "rozumie zmęczenie władzą". "Dzisiaj wyraźnie wygrywa nadzieja na zmianę i to powoduje czasem nie do końca sprawiedliwą ocenę tych, którzy rządzili" - powiedział Tusk. Znaczenie miały też tzw. bolesne reformy. "Ja jako premier starałem się postępować ostrożnie i raczej nie fundować ponad miarę decyzji wymierzonych przeciw zwykłym ludziom, ale kilka rzeczy trzeba było zrobić" - dodał. Ocenił, że reforma emerytalna była jednym z ważnych powodów, dla którego wielu wyborców odwróciło się od PO. Z Brukseli Anna Widzyk