Grabarczyk podał się do dymisji w środę; premier ją przyjęła i zapowiedziała, że nowym ministrem sprawiedliwości zostanie poseł PO Borys Budka. Poseł PSL Stanisław Żelichowski powiedział w czwartek, że szefowa rządu "nie miała innego wyjścia", przyjmując dymisję Grabarczyka. - Minister sprawiedliwości musi być jak żona Cezara - poza wszelkim podejrzeniem - mówił. - Dobrze się stało. To trochę uspokaja nastroje - dodał. Zdaniem Żelichowskiego nowy minister powinien mieć "na tyle doświadczenia życiowego, by szybko się połapać w problematyce resortu". Dodał, że resort sprawiedliwości podlega Platformie, która decyduje o obsadzie funkcji ministra. Również wiceszef PSL i kandydat ludowców na prezydenta Adam Jarubas pozytywnie ocenił dymisję ministra. - To jest dobra, honorowa decyzja - zaznaczył Jarubas. W jego opinii, jeśli Grabarczykowi uda się wyjaśnić sprawę, to powinien mieć możliwość "sprawowania wysokich funkcji". Pytany, czy - jak domaga się PiS - Grabarczyk powinien zostać także zawieszony w prawach członka Platformy, Jarubas podkreślił, że "jest to kwestia do przedyskutowania wewnątrz PO". Z kolei Żelichowski ocenił, że zawieszenie Grabarczyka w partii nie jest wskazane, jeśli nie zostaną mu postawione zarzuty. - Nie jestem za tym, by stosować lincz polityczny - zaznaczył poseł. Grabarczyk został przesłuchany przez prokuraturę Dymisja dotychczasowego ministra sprawiedliwości wiąże się ze sprawą, o której media doniosły w ubiegłym tygodniu. Grabarczyk został przesłuchany przez prokuraturę w Ostrowie Wielkopolskim w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Łodzi przy egzaminach i wydawaniu zezwoleń na broń palną. Policjanci z Łodzi mieli załatwiać VIP-om broń bez konieczności zdawania egzaminów. Sam Grabarczyk potwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że został "zaproszony przez prokuratora na przesłuchanie" i był przesłuchiwany w charakterze świadka. Nie chciał jednak mówić o szczegółach tej sprawy. - Nie jestem gospodarzem tego postępowania i nigdy do tej pory nie komentowałem postępowań, które są w toku. Tak samo uczynię i tym razem - zaznaczył wówczas. Potwierdził, że ma pozwolenie na broń, dodając, że otrzymał je "poprzez procedurę uzyskania pozwolenia". Pytany, czy procedura ta przebiegła w sposób prawidłowy, odpowiedział: "to jest w tej chwili weryfikowane". W środę dziennikarze śledczy portalu tvn24.pl podali, że Grabarczyk został nagrany w sprawie egzaminu na broń, jednak łódzki prokurator nie wystąpił do sądu o to, aby podsłuchana rozmowa mogła być uznana za dowód w śledztwie, a gdy kolejny prokurator zdecydował o przeszukaniu biura poselskiego Grabarczyka, szefowie odebrali mu śledztwo. W wydanym w środę oświadczeniu Grabarczyk napisał m.in., że jego rezygnacja "leży w interesie państwa i wymiaru sprawiedliwości". "Nie może być wątpliwości co do osoby pełniącej funkcję ministra sprawiedliwości" - oświadczył. Jak zaznaczył, nie może komentować sprawy z uwagi na to, że w toczącym się postępowaniu występuje w charakterze świadka. Podkreślił, że zależy mu na jej szybkim wyjaśnieniu. - Nigdy nie wpływałem na decyzje procesowe prokuratorów prowadzących postępowanie. Pierwszy mój kontakt z prokuraturą w niniejszej sprawie nastąpił podczas mojego przesłuchania w dniu 20 kwietnia 2015 r. - dodał.