Jak przekazał we wtorek syn Barbary Blidy - Jacek, tego dnia przed sądem stanął ostatni zaplanowany świadek, nie pojawiły się nowe wnioski, a jak dotąd wyznaczony jest jeszcze tylko jeden termin rozprawy - 2 lipca. Sąd nie zasugerował tego dnia stronom np. przygotowania mów końcowych, ale nie musi tego robić.Była posłanka SLD i minister budownictwa popełniła samobójstwo 25 kwietnia 2007 r., kiedy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i zatrzymać ją na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Miały jej zostać przedstawione zarzuty w śledztwie dotyczącym tzw. afery węglowej. Łódzka prokuratura oskarżyła Grzegorza S. o niedopełnienie obowiązków służbowych oraz działanie na szkodę interesu publicznego i prywatnego. S. kierował grupą realizacyjną, powołaną do zatrzymania Blidy i przeszukania jej domu. Zdaniem śledczych był odpowiedzialny za prawidłowy przebieg działań. Tymczasem - jak ustaliła prokuratura - nie wydał dwóm pozostałym funkcjonariuszom ABW polecenia przeszukania Blidy i łazienki w jej domu w celu sprawdzenia, czy posiada broń, sam też nie podjął żadnych działań w tym kierunku. Podczas śledztwa nie przyznał się do winy. Prokuratura uznała, że zebrane dowody nie dały podstaw do przedstawienia zarzutów dwóm pozostałym funkcjonariuszom ABW z grupy realizacyjnej. Wypełnili oni bowiem swoje obowiązki w zakresie wykonywania poleceń wydawanych przez Grzegorza S. W związku z tym postępowanie umorzono. Umorzone zostały także wątki śledztwa dotyczące zabezpieczenia śladów i dowodów w domu Blidy po jej samobójczej śmierci, nacisków na prokuratorów zaangażowanych w prowadzenie postępowania oraz działań katowickich prokuratorów już po śmierci Blidy. Także umorzeniem zakończyła się sprawa Witolda Marczuka - który kierował ABW od listopada 2005 do września 2006 r. Łódzka prokuratura, która zarzucała mu przekroczenie uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego w śledztwie dot. przygotowania ABW do zatrzymania Blidy i filmowania akcji w jej domu, ostatecznie nie dopatrzyła się przestępstwa. W łódzkim śledztwie zebrano obszerny materiał dowodowy. W wątku dotyczącym ewentualnych nacisków na prokuratorów ze strony polityków bądź przełożonych przesłuchani zostali m.in. uczestnicy narad u ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego. Z ujawnionych przez media zeznań b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka i b. komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego wynika, że b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i b. szef ABW Bogdan Święczkowski chcieli postawienia zarzutów Blidzie. Kaczmarek miał natomiast mówić, że nie ma przeciw niej wystarczających dowodów. Według niego były naciski polityczne i wiele nieprawidłowości. Co innego mieli zeznać pozostali uczestnicy narady. Sprawę śmierci Blidy badała sejmowa komisja śledcza. Według głównych wniosków i rekomendacji z przyjętego w lipcu 2011 r. raportu b. premier Jarosław Kaczyński i b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powinni stanąć przed Trybunałem Stanu, a byli szef oraz wiceszef ABW Bogdan Święczkowski i Grzegorz Ocieczek - usłyszeć zarzuty. Na początku kwietnia rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz w piśmie do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta ws. śledztw prowadzonych po śmierci Blidy oceniła, że zatrzymanie b. posłanki nie było konieczne, a umorzenie śledztwa, w którym badano okoliczności jej zatrzymania - przedwczesne. W przesłanej pod koniec maja odpowiedzi Seremet uznał, że okoliczności śmierci Blidy badano rzetelnie, a ocena śledztw nie doprowadziła do zakwestionowania wydanych w nich decyzji. W poniedziałek Prokuratura Generalna opublikowała "białą księgę" sprawy.