Jeszcze w PRL-u został skazany za dezercję, bo po półrocznym pobycie w wojsku nie wrócił z przepustki. W rozmowie z reporterem RMF Piotrem Stabryłą Stasiuk tak wspomina swój pobyt za kratkami: - Nawet jeżeli rzeczywiście doświadczyłem ciężkiej ręki klawisza, to w końcu byłem w więzieniu. Na tym polega więzienie. Klawisze mają mieć ciężką rękę. Jeżeli ktoś się decyduje być przestępcą to podpisuje taką umowę społeczną, że bierze przyjemne strony przestępczości, ale bierze też te paskudne, podłe i w porządku jest. Uważam, że klawisze powinni mieć ciężką rękę. Jak najbardziej. Jak przyznaje, do więzienia poszedł trochę w celach eksperymentalnych: - Chciałem zobaczyć jak wygląda ten świat. Wielokrotnie w "Murach Hebronu" Stasiuk pisze, że człowiek, aby przeżyć w więzieniu, aby nie upodlić się, nie zdziczeć, musiał nauczyć się dwóch podstawowych rzeczy - patrzeć i słuchać. - Więzienie jest karą i nawet wśród moich znajomych, kumpli w więzieniu powtarzaliśmy takie zdanie, że kara musi być długa i uciążliwa. Nie ma zmiłuj się: