Rada Warszawy zdecydowała w czwartek, że pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej zostanie wzniesiony u zbiegu ul. Trębackiej i Focha. Tę lokalizację krytykował PiS, a także część rodzin ofiar uważając, że pomnik powinien powstać przy Krakowskim Przedmieściu. Po czwartkowej decyzji rady miasta szef stołecznych radnych PiS Jarosław Krajewski stwierdził, że do terenu, na którym ma zostać wzniesiony pomnik, są roszczenia majątkowe. - Teren, na którym ma być wybudowany pomnik jest terenem, do którego są roszczenia, jest to nieuregulowany stan. Miasto nie jest pełnoprawnym właścicielem gruntu, na którym ma znaleźć się ten pomnik - powiedział Krajewski. Według prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz jeszcze nie wiadomo, czy roszczenie jest zasadne, a jeżeli okazałoby się takie, to miasto i tak by nie oddało gruntu, tylko wypłaciło odszkodowanie. "To próba chowania pamięci o tym wydarzeniu" - Jeśli chodzi o roszczenia, roszczenie zawsze byłoby do zapłacenia, nigdy do oddania. Gdy okaże się, że jest zasadne, ponieważ tego jeszcze nie wiemy, to oczywiście i tak tam nic innego by nie powstało i ono się nigdy w naturze nie nadawało do oddania - powiedziała prezydent stolicy dziennikarzom po zakończeniu sesji. Krajewski ocenił ponadto, że przyjęta lokalizacja pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej, to próba "chowania pamięci o tym wydarzeniu". - Radni PO przegłosowali lokalizację pomnika w miejscu kontrowersyjnym, które dzieli rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej. A my chcielibyśmy, żeby ten ważny pomnik łączył, a nie dzielił - powiedział radny PiS. Jego zdaniem rozmowy nt. lokalizacji pomnika powinny trwać dalej, tak, by doprowadzić do konsensusu. Krajewski ocenił, że pomnik powinien stanąć na Krakowskim Przedmieściu przy Pałacu Prezydenckim, gdzie w 2010 roku po katastrofie spontanicznie zbierali się Polacy. - Uważamy, że 96 osób, które zginęło w katastrofie zasługuje na godne upamiętnienie - zaznaczył Krajewski.