Pierwsze czytanie projektu zaplanowano na 15 kwietnia. Projekt "Zatrzymać aborcję" zakłada całkowity zakaz aborcji i przewiduje karę pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat za spowodowanie śmierci dziecka poczętego. W przypadku, gdy sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech. Przeciwny projektu oceniają, że wprowadzenie go teraz pod obrady, gdy cała uwaga skupia się na walce z koronawirusem i zamieszaniu z wyborami prezydenckimi, to wrzutka PiS. "PiS wyciąga z szuflady zamrożone projekty w tym ten fundujący kobietom w Polsce prawdziwe piekło" - zwraca uwagę na Twitterze posłanka Lewicy Katarzyna Kotula. Wprowadzenie projektu pod obrady w tej chwili wymuszają jednak przepisy ustawy o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli. Jeśli postępowanie ustawodawcze nad projektem obywatelskim nie zostało zakończone w trakcie kadencji Sejmu, w której został wniesiony, musi zostać rozpatrzony przez Sejm kolejnej kadencji bez potrzeby ponownego wniesienia. Pierwsze czytanie odbywa się wówczas nie później niż w terminie sześciu miesięcy od daty pierwszego posiedzenia Sejmu. Odbyło się ono w dniach 12, 13, 19 i 21 listopada 2009 r. Temat zaostrzenia ustawy aborcyjnej regularnie wraca do debaty publicznej. Jesienią 2016 r. przez Polskę przetoczyła się fala protestów przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej. Na ulice wyszły tysiące kobiet.Obowiązująca w Polsce ustawa z 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży dopuszcza możliwość dokonywania aborcji w trzech przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, a także gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.