"W dniu 22.02.2019 r. do Sekretariatu VIII Wydziału Karnego tut. Sądu wpłynęło oświadczenie lustracyjne Pana Kazimierza Kujdy, w którym oświadczył, że nie był współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL" - poinformowała we wtorek sekcja prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie. W informacji przesłanej na pytanie PAP sekcja prasowa przypomniała też, że Instytut Pamięci Narodowej 11 lutego przekazał do Sądu Okręgowego w Warszawie wniosek o wszczęcie postępowania autolustracyjnego złożony przez Kujdę. Wniosek został zarejestrowany pod sygnaturą VIII K 33/19. Zgodnie z przepisami, to sąd podejmuje decyzję o ewentualnym wszczęciu postępowania autolustracyjnego. Wydanie decyzji przez sąd jest poprzedzone dokonaniem oceny merytorycznej i formalnej wniosku. Po ewentualnym wszczęciu postępowania autolustracyjnego prokurator IPN przeprowadza na zlecenie sądu postępowanie, którego celem jest przedstawienie sądowi stanowiska dotyczącego zgodności z prawdą złożonego danego oświadczenia lustracyjnego. W ramach tego postępowania prokurator w szczególności dokonuje kwerendy archiwalnej, przesłuchuje świadków oraz odbiera wyjaśnienia od wnioskodawcy. Z dokumentów, które są dostępne w Archiwum IPN wynika, że Kazimierz Kujda 21 grudnia 1979 r. w Warszawie na piśmie złożył oświadczenie dotyczące "nawiązania dialogu" ze Służbą Bezpieczeństwa. Oświadczenie to poprzedzone jest m.in. szczegółowym wnioskiem SB o zatwierdzenie dokonanego pozyskania Kujdy na TW. Dokumenty te znajdują się w teczce personalnej tajnego współpracownika ps. Ryszard, którą założyła SB, dotyczącej Kazimierza Kujdy ur. 14 czerwca 1952 r. Teczka ta, podobnie jak teczka pracy, pochodzi z byłego zbioru zastrzeżonego; widnieje na nich informacja, że klauzulę tajności zniesiono 21 stycznia 2019 r. "Ja, Kazimierz Kujda, wyrażam zgodę na nawiązanie dialogu z pracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Fakt ten zachowam w ścisłej tajemnicy przed rodziną oraz przed sądem, prokuraturą, milicją i osobami trzecimi. W dialogu będę przekazywał wiadomości autentyczne i zgodne z prawdą. Dialog dotyczy spraw o charakterze naukowym (gospodarka energetyczna), wynikających z moich kontaktów zagranicznych" - napisał Kujda. Pod dokumentem jest też adnotacja oficera SB, ppor. Tadeusza Wielgórskiego o przyjęciu zobowiązania Kujdy o przystąpieniu do współpracy z SB. Z innych dokumentów znajdujących się w teczce pracy "Ryszarda" wynika też, że donosił funkcjonariuszowi SB o swoich wyjazdach zagranicznych, a także o ich okolicznościach i spotykanych wówczas osobach. W teczce personalnej znajduje się również dokument z 5 września 1979 r., w którym Kujda po rozmowie z oficerem SB zobowiązał się do zachowania w ścisłej tajemnicy treści tej rozmowy. Przekazane przez Kujdę informacje dotyczyły jego wyjazdu do Londynu, m.in. przez Niemcy i Holandię, a także osób, które spotkał, w tym m.in. Tadeusza Tchórzewskiego - wykładowcę na Wydziale Elektrycznym Uniwersytetu of Surrey pod Londynem. Współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa Kujda zaprzeczył m.in. w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie dla tygodnika "Sieci". "Nie byłem tajnym współpracownikiem SB, jeżeli pod tym określeniem rozumie się podpisanie zobowiązania do współpracy, przyjęcie pseudonimu oraz chęć szkodzenia innym. W mojej teczce, która znajduje się w zasobach archiwalnych Instytutu Pamięci Narodowej, nie ma deklaracji takiej współpracy, gdyż zwyczajnie nigdy jej nie podpisałem" - cytuje słowa Kujdy tygodnik "Sieci". Pytany o to, co podpisał dla SB odpowiedział, że "deklarację prowadzenia z nimi dialogu w zakresie gospodarki, energetyki, spraw naukowych". "Wykluczało to sporządzanie donosów czy informowanie o innych osobach" - dodał. Opowiadając o okolicznościach podpisania tego dokumentu, Kujda tłumaczył też, że został wciągnięty siłą do pokoju hotelowego, a tam straszony i szantażowany, kiedy odmawiał podpisania deklaracji współpracy. Pierwsze doniesienia medialne dotyczące współpracy prezesa NFOŚiGW Kazimierza Kujdy ze Służbą Bezpieczeństwa pojawiły się na początku lutego. Sprawę, przedstawiając m.in. zawartość teczek, opisali dziennikarze "Gazety Wyborczej" i portalu Onet; także "Rzeczpospolita" podała, że Kujda "widnieje w jawnym już inwentarzu IPN jako tajny współpracownik o pseudonimie Ryszard, który współpracę miał rozpocząć w 1979 r. w Siedlcach". Po tych doniesieniach Kujda oświadczył, że nigdy nie podjął współpracy z SB, która doprowadziłaby do czyjejś krzywdy. Przyznał, że mógł "podpisać jakieś dokumenty", ubiegając się o wyjazd za granicę. Wystąpił także do IPN z wnioskiem o autolustrację; Biuro Lustracyjne IPN podało jednak, że - zgodnie z przepisami, w tym z właściwością miejscową i rzeczową - skierowało ten wniosek do Sądu Okręgowego w Warszawie w celu jego rozpoznania. W związku ze sprawą Kazimierz Kujda zrezygnował z pełnienia funkcji prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej; dymisję przyjął minister środowiska Henryk Kowalczyk. Kujda NFOŚiGW kierował od 2015 r. (wcześniej pełnił funkcję prezesa NFOŚiGW w latach 2000-2002 oraz 2006-2008). Jego nazwisko pojawiło się ostatnio w publikacji "Gazety Wyborczej", która ujawniła zapis rozmowy prezesa NFOŚiGW z austriackim przedsiębiorcą Geraldem Birgfellnerem, którego firmy miały przygotować inwestycję budowy dwóch wieżowców dla powiązanej z PiS spółki Srebrna w Warszawie.