Śledczy podejrzewają, że szef klubu PSL Jan Bury może być jednym z najważniejszych ogniw układu korupcyjnego trzęsącego Podkarpaciem - wynika z ustaleń tygodnika "Do Rzeczy". Centralne Biuro Antykorupcyjne od dwóch lat analizowało jego działalność, powiązania biznesowe i polityczno-towarzyskie w ramach operacji o kryptonimie "Transza". "Do Rzeczy" udało się ustalić, że CBA sprawdzało informacje o ewentualnym wykorzystywaniu przez Burego wpływów, ukrywaniu majątku i wyprowadzeniu go do spółek działających w tzw. rajach podatkowych. Pod lupą śledczych znalazły się też informacje wskazujące, że miał udział w obsadzaniu rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Badane są też donosy i weryfikowane podejrzenia dotyczące jego powiązań z niektórymi prokuratorami. Według "Do Rzeczy", CBA zainteresowało się Burym, gdy otrzymało informacje, że ma być on cichym udziałowcem kilku spółek, w których władzach niegdyś zasiadał. CBA podejrzewa, że osoby, które figurują w dokumentach tych przedsiębiorstw jako właściciele, to tzw. słupy. Wszystkie są blisko związane z Burym. Jak podkreśla "Do Rzeczy" CBA weszło do pomieszczeń zajmowanych przez szefa klubu PSL dopiero wtedy, gdy politycy tej partii - po wybuchu afery taśmowej - zaczęli mówić o przyspieszonych wyborach i dymisji szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza.