- Nie ustalono jeszcze ostatecznie, co będzie się teraz działo ze szczątkami. Minister Michał Boni bardzo delikatnie sugerował w Sejmie kolejną uroczystość pogrzebową. Zaproponowaliśmy pewne rozwiązania i zgodnie z życzeniem rodzin to, co będzie się działo, z szacunkiem i godnością będzie przeprowadzone - powiedział. Według ustaleń reporterów RMF FM, w Moskwie w Zakładzie Medycyny Sądowej mogą być jeszcze inne niezidentyfikowane fragmenty ciał. Teraz trwa ich badanie. Niewykluczone, że część szczątków zostanie skremowana tak, jak miało to miejsce w Nowym Jorku po ataku z 11 września. Wtedy badający rumowisko jeszcze przez wiele tygodni znajdowali części ciał. Później przez miesiące, a nawet lata trwała ich identyfikacja. Rodzinom ofiar przekazywano część odnalezionych ciał, jednocześnie proszono je o zgodę na ewentualną kremację. Być może będzie tak i teraz. Rodziny ofiar dopiero wczoraj dowiedziały się o tym fakcie. Koordynatorzy, którzy przekazywali bliskim ofiar informację, pytali, co zrobić ze zwłokami. Ostatecznej decyzji jeszcze nie ma. Bliscy odzyskają rzeczy ofiar katastrofy 10 kwietnia Od najbliższego wtorku rzeczy ofiar katastrofy pod Smoleńskiem będą przekazywane ich rodzinom - dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski. Wszystkie przedmioty znalezione na miejscu wypadku należące do tragicznie zmarłych trafiły do Polski. Krewni zostali już o tym poinformowani. Do rodzin ofiar trafi wszystko, co nie będzie już miało znaczenia dla śledztwa. Chodzi o najbardziej osobiste przedmioty: dokumenty, notesy, kalendarze, portfele i biżuterię. W dyspozycji polskich prokuratorów zostaną jedynie nośniki danych i urządzenia elektroniczne, a więc laptopy, telefony komórkowe, aparaty fotograficzne i kamery. Mają być one przebadane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - To 122 urządzenia - przyznał sekretarz kolegium ds. służb specjalnych Jacek Cichocki. Celem analizy nie jest treść (...) ale sprawdzenie, czy nie ma tam materiałów, które mogą pomóc w śledztwie - zaznaczył. Chodzi o sprawdzenie, czy w urządzeniach nie ma np. zdjęć z pokładu samolotu albo filmu z zarejestrowaną chwilą katastrofy. Być może ktoś miał włączony telefon komórkowy. Wszystkie rzeczy należące do pasażerów Tu-154 M były zabezpieczane, fotografowane i pakowane w Smoleńsku w obecności polskiej Żandarmerii Wojskowej. W dwóch transzach trafiły do jednostki ŻW w Mińsku Mazowieckim.