Warunkiem koniecznym jest w tym przypadku co najmniej wypłaszczenie tzw. krzywej zakażeń. Powrót do szkół odbywałby się też najprawdopodobniej w sposób stopniowy; nie podano jednak, jak miałby on dokładnie przebiegać i które dzieci miałyby powrócić do nauki w trybie stacjonarnym jako pierwsze. Tego, że dzieci i młodzież będą mogły powrócić do szkół jeszcze w listopadzie, nie wyklucza także Przemysław Czarnek, obecny minister edukacji i nauki. Zapowiada on jednocześnie, że w wyjątkowych okolicznościach nauka zdalna mogłaby potrwać nawet do stycznia lub dłużej. Takie stanowisko przedstawił w wywiadzie, którego udzielił "Dziennikowi Gazecie Prawnej" 9 listopada: "Obawiam się, że przy pesymistycznym wariancie nawet do stycznia lub dłużej. Nie mogę założyć tylko wariantu optymistycznego. Szkoły są i były w miarę bezpieczne, potwierdzonych ognisk było bardzo mało, ale funkcjonowanie stacjonarne placówek oznacza mobilność kilkunastu milionów ludzi, a na to nie możemy sobie pozwolić w tym momencie. Musimy ograniczyć ich przemieszczanie się. Modlę się o szybki powrót uczniów do szkół, bo takie czasowe ograniczenia nie są dobre zarówno dla ich edukacji jak i dla naszej gospodarki". Przypomnijmy, że przedszkola i zerówki wciąż działają bez zmian, w trybie stacjonarnym.