Teraz wychodzi na jaw, że pierwsza karetka, która przyjechała na pomoc 2,5 letniej Dominice, była niekompletne wyposażona. Jedna butla miała - jak mówi babcia dziecka - tlenu na pięć minut, druga była całkowicie pusta. Kiedy dziecko straciło oddech, przyjechała druga karetka. Tym razem już z lekarzem. Babcia dziewczynki powiedziała, że ani ona, ani rodzice dziecka nie mają żalu do lekarza ze skierniewickiego punku, ale do dyspozytora pogotowia, który wysłał karetkę dopiero po drugim wezwaniu. Czytaj więcej na stronach rmf24.pl Agnieszka Wyderka, Joanna Potocka