W piątkowym artykule pt. "DNA dla Leppera" "GW" napisała, że na przełomie 2006 i 2007 r. ówczesny premier Jarosław Kaczyński miał przekazać Lepperowi kod DNA dziecka Anety Krawczyk, bohaterki seksafery w Samoobronie, zanim prokuratura zbadała, czy szef Samoobrony jest jego ojcem. "Mając DNA dziecka, Lepper mógł sam sprawdzić, zanim zrobiła to prokuratura, czy rzeczywiście jest ojcem, jak domniemywała Aneta Krawczyk. A gdy się upewnił, że ojcem nie jest - mógł triumfalnie odpierać zarzuty" - napisała "GW". - W związku z tym artykułem Prokuratura Okręgowa w Warszawie wdrożyła postępowanie sprawdzające w kierunku podejrzenia popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych oraz ujawnienia osobie nieuprawnionej informacji stanowiącej tajemnicę postępowania - podała rzeczniczka prokuratury Monika Lewandowska. Wyjaśniła, że chodzi o to postępowanie, w którym zlecono opinię genetyczną w celu ustalenia kodu DNA dziecka Krawczyk. Dodała, że w postępowaniu sprawdzającym - wszczętym z urzędu - prokurator wystąpi o akta sprawy, bo na razie prokuratura opiera się tylko na artykule gazety. Postępowanie takie kończy się w ciągu miesiąca decyzją o wszczęciu śledztwa lub odmową tego. Rzecznik prasowy PiS Adam Hofman w przesłanym mediom oświadczeniu zaznaczył, że wszystkie zawarte w artykule "GW" zarzuty "dotyczące pozyskania od Zbigniewa Ziobry badań DNA dziecka Krawczyk i rzekomego ich przekazania Lepperowi są kłamstwem - mają charakter pomówień naruszający dobra osobiste J. Kaczyńskiego". "J. Kaczyński nigdy nie posiadał żadnych materiałów pozwalających na identyfikację kodu genetycznego dziecka Anety Krawczyk. Nie przekazywał również A. Lepperowi żadnych informacji pozwalających na potwierdzenie tożsamości ojca tego dziecka" - napisał Hofman. "GW" podała, że sprawa wyszła na jaw podczas procesu wytoczonego przez Kaczyńskiego swemu b. wicepremierowi Romanowi Giertychowi za jego zarzut, że jako szef rządu prezes PiS miał zbierać haki na opozycję i własnych koalicjantów. Zdaniem "GW" "proces pogrąża prezesa PiS" w kontekście sprawy Krawczyk, na której - w zamian za posady w Samoobronie - mieli wymuszać seks Lepper i poseł Stanisław Łyżwiński. Zdaniem "GW" w styczniu br. w warszawskim sądzie kolega Giertycha z LPR Wojciech Wierzejski zeznał: "Pan Lepper poinformował mnie, że Jarosław Kaczyński dał mu wyniki testów DNA (dziecka Anety Krawczyk), aby sprawdził, czy jest ojcem dziecka". Hofman oświadczył, że Kaczyński skieruje niezwłocznie wobec Wierzejskiego doniesienie do prokuratury "o uzasadnionym podejrzeniu składania fałszywych zeznań". W lutym br. miał zeznać też o tym - w trybie niejawnym - Janusz Kaczmarek, b. prokurator krajowy. "GW" przytacza jego zeznanie: "Toczyło się postępowanie dotyczące seksafery w Samoobronie, zaszła konieczność przebadania, kto był ojcem dziecka Anety Krawczyk celem sprawdzenia wiarygodności świadka, a z drugiej strony, gdyby się okazało, że ojcem jest Lepper, to również uprawdopodobnienia, że dochodziło do wykorzystania seksualnego Krawczyk. W sprawie została wydana opinia medyczna i pan Ziobro poprosił mnie o jej kopię, bo będzie chciał z nią zapoznać powoda (Kaczyńskiego). Taką kopię otrzymał ode mnie pan Ziobro, ale nie wiem, czy ją przekazał powodowi". Ziobro w e-mailu do "GW" zaprzeczył, że dostał od Kaczmarka test DNA dziecka Krawczyk. Jego zdaniem Kaczmarek jest niewiarygodny. "GW" przypomniała, że gdy w grudniu 2006 r. wybuchła seksafera, premier Kaczyński oświadczył, że jeśli potwierdzi się, że szef Samoobrony jest ojcem dziecka Krawczyk, będzie to koniec koalicji. Wierzejski miał zeznać: "Od tego momentu (przekazania Lepperowi DNA) Lepper złagodził kurs wobec Jarosława Kaczyńskiego, co powodowało, że Samoobrona głosowała w interesie PiS bez negocjacji. Przykładem było głosowanie na prezesa NBP". Został nim Sławomir Skrzypek, zaufany człowiek ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego - przypomina "GW".