Kiedy na początku lat 90. pojawiły się w Polsce nowe możliwości, zwłaszcza te związane z drobnym biznesem, Sławek i Artur wpadli na pomysł na zarabianie pieniędzy. Nie mogli jednak znaleźć funduszy na założenie działalności gospodarczej, banki nie chciały im udzielić kredytu. Przypadkiem spotkali swojego dawnego znajomego - Grzegorza. Ten zaofiarował pożyczkę i sposób na szybkie zarobienie pieniędzy. Mimo że niedoszli biznesmeni nie zgodzili się na jego warunki i nie skorzystali z oferty, Grzegorz zgłosił się po zwrot fikcyjnego długu. Tak ich zastraszył, że niby-dług był spłacany wielokrotnie. Kiedy Artur ze Sławkiem nie mieli sumy wyznaczonej przez swojego oprawcę, ten wraz ze swoim ochroniarzem stosowali coraz brutalniejsze metody: wywozili ich do lasu, gdzie bestialsko ich bili, zastraszali i grozili, że pozabijają ich rodziny. Przez ponad rok niewoleni i poniżani mężczyźni byli bezradni. Wiedzieli, że nie warto liczyć na pomoc policji, której przedstawiciele już po pierwszej rozmowie utwierdzili ich w przekonaniu, że są nieudolni. Z czasem przekonali się, że polski system prawny nie jest w stanie ich chronić. Postanowili więc działać sami. W marcu 1994 roku stracili cierpliwość - myśleli, że uprowadzą i zastraszą bandytów. Jednak w skrajnym napięciu, doprowadzeni do ostateczności, zabili swoich prześladowców, a ich zwłoki wrzucili do Wisły. Nazajutrz woda wyrzuciła je na brzeg, zaś Sławomir i Artur sami zgłosili się na policję i przyznali do winy. Zobacz: Skąd wziął się "Dług" 10 lat później... Dzisiaj Sławek ma 39 lat, Artur 42. Zgodnie z wyrokiem, na wolność wyjdą w 2019 roku. "Uczyniłem to doprowadzony do ostateczności trwającym ponad rok prześladowaniem mnie przez nich" - tak Artur pisze o morderstwach, za które został skazany. "Wiedziałem, że stanąłem przed ostatecznym wyborem: albo on, albo ja. Nie chciałem tego, ale zabiłem i Gmitrzaka, i Kłosa, a potem jeszcze w okrutny sposób próbowałem zatrzeć ślady przestępstwa" - dodaje. "Prawda jest taka, że przez długi czas nie chciałem nikogo prosić o pomoc. Nikogo nie chciałem wciągać w tragiczną historię, w jaką sam się uwikłałem. Świadomość zła, które wyrządziłem, mimo że działałem w swojej obronie, była dla mnie przytłaczająca i wyzwoliła we mnie potrzebę pokuty" - tłumaczy swoją izolację Artur Bryliński. Przez niemal 10 lat odsiadywania wyroku Sławomir Sikora notował swoje obserwacje i doświadczenia, rozważał to, co się wydarzyło w jego życiu. Napisał książkę zatytułowaną "Mój dług". Teraz od pół roku przebywa na wolności. 7 października sąd przedłużył przerwę w odbywaniu kary do kwietnia 2005 r. Decyzja została podjęta ze względu na stan zdrowia Sikory (jest pod stałą opieką psychiatry i psychologa ze względu na źle leczoną depresję). Los w rękach prezydenta Na razie nie ma możliwości przedterminowego warunkowego zwolnienia skazanych. Kiedy zapadł wyrok w sprawie Sikory i Brylińskiego, przepisy pozwalały ubiegać się o zwolnienie po 12,5 roku więzienia. Potem wszedł nowy kodeks, wydłużający ten okres do 15 lat. Pozostała jedynie możliwość ułaskawienia przez prezydenta. Może on darować karę w całości, zmniejszyć jej wymiar, zawiesić wykonanie, zatrzeć skazanie. Nie oznacza to jednak uniewinnienia, bo nie jest ingerencją w wyrok sądu. Artur składał prośby (trzykrotnie w latach 2000 - 2003) do prezydenta o zmniejszenie mu kary w drodze łaski. Obecnie Sławek stara się o ułaskawienie po raz trzeci, dwa poprzednie wnioski negatywnie zaopiniowały sądy. Prezydent nie jest związany tymi opiniami. Po awanturze związanej z ułaskawieniem przez Lecha Wałęsę "Słowika", coraz mniej wniosków rozpatrywanych jest pozytywnie. W pierwszej kadencji prezydenta Kwaśniewskiego wpłynęło 66 próśb o łaskę dla zabójców, z tego 26 zostało załatwionych pozytywnie; w ciągu 3,5 roku drugiej kadencji takich próśb było 35, tylko w 5 przypadkach prezydent skorzystał z prawa łaski. Sławomir Sikora z wysokością zasądzonej kary jest pogodzony. "Dokonałem zbrodni. To, co mną kierowało, to chęć obrony swojej rodziny. Ale nikt mnie nie upoważnił do tego, by komuś odebrać życie" - mówi. Zapewnia, że będzie walczył o "swoją wolność i powrót do społeczeństwa". Zobacz: Czekając na łaskę Resocjalizacja czy krzywda? Starania Sikory popierają m.in. były szef więziennictwa Paweł Moczydłowski, pisarz Jerzy Pilch, prezes PiS Jarosław Kaczyński i Krzysztof Orszagh, kierujący Zespołem ds. Pomocy Ofiarom Przestępstw przy stołecznym urzędzie miasta. Podkreślają, że był zastraszony i zdesperowany, że swoją karę już odbył i nie wymaga resocjalizacji. Sławek ma też po swojej stronie m.in szefa Katedry Prawa Karnego na UW prof. Piotra Kruszyńskiego i prof. Andrzeja Bałandynowicza z Wydziału Stosowanych Nauk Społecznych i Resocjalizacji. Zobacz: Czekając na łaskę Zwolennicy ułaskawienia Sławka i Artura, aby mieć podstawy prawne do działania, zarejestrowali w sądzie Stowarzyszenie Dług. Powstały także strony internetowe (Sławka - www.dlug.org.pl; Artura - www.dlug.com.pl). Można na nich złożyć swoje poparcie dla udzielenia skazanym aktu łaski. W lipcu 2004 roku Sławek Sikora był gościem czata INTERIA.PL - Przeczytaj relację z rozmowy Niestety, nie będziecie mogli porozmawiać z Arturem Brylińskim na czacie. Dyrektor Zakładu Karnego we Włocławku Janusz Wielgopolan z "przyczyn formalnych" nie udzielił nam na to zgody.