Beata Szydło złożyła rezygnację ze stanowiska premiera. Zastąpi ją Mateusz Morawiecki. Ta zmiana jest zaskakująca dla wielu polityków i komentatorów, którzy uważali, że Jarosław Kaczyński zostanie premierem. Tak twierdził jeszcze kilka dni temu Grzegorz Schetyna, szef Platformy Obywatelskiej. "Prezes Kaczyński długo chował się za premier Szydło i rządził z tylnego siedzenia. Dzisiaj wiadomo, że ten rząd przestaje funkcjonować. Konflikty wewnętrzne, grupy, które walczą ze sobą, wymuszają na Kaczyńskim wejście do gry. I tak się musi zdarzyć - mówił Schetyna w TVN24. Według Jarosława Flisa, politologa z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Jarosław Kaczyński nie został premierem "bo ma świadomość własnych ograniczeń". "Nie udało mu się wygrywać poprzednich wyborów. Dopiero kiedy kampanię poprowadziła Beata Szydło, PiS odniósł sukces" - mówi Jarosław Flis. Według niego pozbycie się przez Jarosława Kaczyńskiego Beaty Szydło jest ruchem bardzo zaskakującym. "Zostało to ciepło przyjęte przez opozycję, ale w obozie władzy jest wątpliwość czy to dobry pomył. Premier została odsunięta w momencie, kiedy PiS miał największe poparcie. Teraz jest wątpliwe, że notowania rządu pójdą jeszcze bardziej w górę. A jeśli się obniżą to przecież premier Szydło nie zostanie przywrócona. Może się więc okazać, że to był duży błąd" - uważa Jarosław Flis. Roman Graczyk, felietonista Interii uważa natomiast, że Jarosław Kaczyński nie został premierem, ponieważ bardziej odpowiada mu rola stratega. "Prezes nie chce zajmować się technologią rządzenia. Uznał, że lepiej zrobi to ktoś, kto jest 20 lat młodszy". (AM)