"Dla lekarza wypisanie leku refundowanego niesie ryzyko, że nie dysponuje on wiedzą, czy zarejestrowana charakterystyka leku jest zgodna z chorobą. Nie może za każdym razem sprawdzać ulotki. Jeżeli popełni błąd, będzie musiał zwrócić 100 proc. refundacji" - powiedział prezes PZ. Dodał, że zgodnie z ustawą refundacyjną, by lek nie był pełnopłatny, musi być przepisany według wskazań zamieszczonych na ulotce przygotowanej przez producenta. "Lista refundacyjna ogranicza się do wskazań zgodnych z zarejestrowaną charakterystyką produktu leczniczego. Refundacja leku dotyczy wyłącznie tych wskazań, które są zarejestrowane jako jego specyfikacja" - podkreślił Krajewski. "Bardzo często różni się to od wskazań, które dla leków mają towarzystwa naukowe, opartych na badaniach klinicznych. Są one więc oparte na wiedzy medycznej, a nie na charakterystyce produktu leczniczego, którą przygotował producent na ulotce. Mamy do czynienia z zawężeniem możliwości stosowania niektórych leków" - dodał. Lekarze z OZZL i PZ w proteście przeciwko przepisom refundacyjnym, które - ich zdaniem - są zbyt restrykcyjne i nakładają na medyków biurokratyczne obowiązki, od Nowego Roku nie określają na receptach poziomu refundacji leku i stawiają pieczątkę: "Refundacja leku do decyzji NFZ". Część pacjentów pomimo posiadanego prawa do wykupienia leków ze zniżką musi płacić za nie więcej. Protest "pieczątkowy" oficjalnie poparło kilkanaście Okręgowych Izb Lekarskich; nieoficjalnie prawie wszystkie. Naczelna Rada Lekarska decyzję w tej sprawie ma podjąć w najbliższych dniach. Na środę zaplanowano spotkanie jej przedstawicieli z MZ. Rzecznik rządu Paweł Graś poinformował we wtorek rano na twitterze, że tego dnia premier Donald Tusk spotka się z ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem i szefem NFZ ws. refundacji leków.